sobota, 3 stycznia 2015

Rozdział 12

-Mam jeszcze trochę wolnego, pogoda jest ładna i tak pomyślałem że może teraz pojedziemy nad nasze może.-powiedział Wojtek -Co ty na to?-dodał po chwili .
-Wiesz co, świetny pomysł nawet znam dobre miejsce-odpowiedziałam i udaliśmy się w stronę jego auta. Pojechaliśmy  jeszcze na najbliższą stacje aby zatankować wypić kawę i kupić coś na drogę i mogliśmy ruszyć w trasę Łódź- Gdańsk  Włodarczyk był dobrym kierowcą, jadąc co chwilę śpiewał coś opowiadał anegdoty z życia siatkarza.Szczerze było mi trochę dziwnie na miejscu pasażera ale muszę się przyzwyczajać. I tak minęła nam trasa do naszego nowego miejsca wypoczynku.
-Mleka gdzie mogę zostawić auto?-spytał siatkarz gdy byliśmy już w miejscu docelowym.
Ja zaczęłam energicznie szukać kluczy od mieszkania gdy znalazłam przycisnęłam guzik na pilocie od podziemnego garażu.
-Miejsce chyba 122 jest obok mojego auta specjalnie przeznaczone na twoje-powiedziałam z uśmiechem na ustach.
Po zajęciu miejsca,wyjęciu naszych bagaży poszliśmy do windy.
-Ooo kochanie mamy mały problem!-rzekł Wojtek pokazując palcem na kartkę z napisem "W dni dzisiejszym winda nie czynna.Przepraszamy za utrudnienia"
- O ja pierdole!-powiedziałam nieco zirytowana- Ale cóż to tylko 10 pięter.Chyba damy radę?-powiedziałam.
- Dziesięć pięter?- spytał. - Dobra ty bierz torby są lekkie a ja biorę walizki.
I ruszyliśmy w trasę życia Wojtek wziął na siebie dwie walizki sporych rozmiarów i wagi a ja wzięłam dwie torby plus aparat.
-Stop stop robimy przerwę bo mi kondycja spadła przez wakacje.- krzyczał brunet który był dwa piętra przede mną.
-Jezu zachciało mi się apartamentu z ładnym widokiem i co mam teraz awarię cholernej windy i jutro zakwasy na nogach.- marudziłam sobie wchodząc po schodach.
-Mam dobra wiadomość jeszcze tylko 3 piętra.-próbował mnie pocieszyć brązowooki chłopak.
-Dobra szkoda czasu na odpoczynek chyba lepiej zdychać w domu niż na klatce
-Domek z basem i ogródkiem to będzie najlepszą opcja na przyszłość. -rzekł Włodarczyk wspinając się na dziesiąte piętro.
Otworzyłam drzwi do mieszkania rzuciliśmy bagaże na podłogę i szybko legnęliśmy na łóżku jęcząc jak ludzie po siedziemdziesiątce. Gdy po dłuższym czasie znów odzyskaliśmy czynności życiowe, wstałam zrobiłam nam kawę którą wypiliśmy na tarasie śmiejąc się i rozmawiając.
-Kochany mam dla ciebie super zadanie bojowe.- rzekłam do siatkarza wypijając ostatni łyk kawy.
-Dla ciebie zrobię wszystko.- odrzekł.
-Taak to proszę cię zanieś mi walizki do łazienki, bo będę robiła pranie.- powiedziałam z uśmiechem na ustach.
- Robi się szefowo.- wstał po drodze dał mi jeszcze buziaka i poszedł zanieść bagaże.
Chwilę później posegregowałam rzeczy wrzuciłam część do pralki.
-Wojtuś jak chcesz możesz iść się wykąpać albo wziąć prysznic. A ja przygotuje coś do jedzenia.-powiedziałam
Dwa razy nie musiałam powtarzać Włodarczyk zabrał się i poszedł do łazienki ja zaczęłam grzebać w kuchennych szafkach aby coś ugotować udało mi się znaleźć suszone pomiodory i łoiosia w puszce i makaron więc postanowiłam zrobić jakieś małe co nieco z tych produktów.

Wojtek...


Zapachy dobiegające z kuchni sprawiły że wyszedłem z toalety szybciej niż planowałem. Po wyjściu zastałem widoki o których marzy każdy facet czyli piękna kobieta którą się bardzo kocha ubrana w fartuszku gotuje coś z pasją w oczach. Stałem przyglądajac się jej dość długo dopóki nie zostałem zauważony.
-Wojtuś nie patrz się tak bo się jeszcze zakochasz.-powiedziała z uśmiechem.
-Oj to już za późno.-rzekłem.
-Wiem wiem... Chodź na taras zaraz będziemy jeść.-mówiła mieszając w garkach.
Podszedłem do niej objęłem od tyłu położyłem głowę na ramieniu ona odwróciła się do mnie wtuliła się we mnie i staliśmy tak dłuższą chwile.
-Boże!! Zaraz spali się makaron.- oderwała się nagle ode mnie gdy rzeczywiście zaczęło się coś przypalać.
Na szczęście nic się nie spaliło, przygotowałem na tarasie stół Melka przyniosła jedzenie i jedliśmy pyszny posiłek przy lekko zachodzącym już słońcu, rozmawialiśmy, śmialiśmy się a przede wszystkim byliśmy razem szczęśliwi.
-Kochanie mam propozycje zbieramy to i poszukamy jakiegoś autka dla ciebie.- zaproponowałem.
-Jestem za.- odpowiedziała, zaczęliśmy sprzątać po jedzeniu.- Może napijemy się po lampce wina?-spytała.-Tylko jeszcze skoczę się wykąpać.- dodała
-To ja zacznę czegoś już szukać i otworzę wino.-odpowiedziałem.
Po jakimś czasie siedzieliśmy już wtuleni w siebie przeglądaliśmy samochody oczywiście nie obyło się bez żadnej sprzeczki z powodu lekko odmienych gustów. W tym momencie byłem zakochany, potrafiłem dostrzec jej wady których ma niewiele i zalety których miała na pewno znacznie wiecej.
-Wojtek chyba będziemy musieli przyzać rację naszym przyjaciołom.- rzekła Amelka.
-Oko mają dobre. Nie spodziewałem się że jednak będziemy razem.-odpowiedziałem i pocałowałem ją.
 Nasze usta pasowały do siebie idealnie właśnie w tym momencie, Amelia usiadła mi na kolana w tym momencie moje ręce zaczęły wędrować po jej zgrabnym ciele , popatrzyłem na jej oczy miała w nich iskierki wino nam obojgu dodało odwagi, popatrzyłem na nią ona tylko skinęła głową, wstaliśmy z kanapy i wzięłem ją na ręce i poszliśmy w stronę sypialni...




Kochani chciałam wam życzyć w 2015 dużo radości i sukcesów ... oby był jeszcze jeszcze lepszy od 2014 :*
Witam was i serdecznie zapraszam na 12 część mam nadzieję że się podoba :) Pozdrawiam