sobota, 6 grudnia 2014

Rozdział 11

Dzień przed wylotem...

Amelia

Wstała wcześniej rano Wojtek jeszcze smacznie spał postanowiłam założyć coś wygodnego zabrałam telefon wraz z słuchawkami zostawiłam karteczkę "Idę na spacer. Wrócę za niedługo", tak jak napisałam tak zrobiłam była godzina siódma rano miasto budziło się do życia, spacerowałam brzegiem morza słuchając dźwięków ulubionej piosenki miałam w głowie mętlik. Przez cały ten wyjazd bardzo zbliżyliśmy się z Wojtkiem do siebie był on dla mnie kimś ważnym w moim życiu. Usiadłam na plaży  w mojej głowie pojawiły się wspomnienia z przed kilku dni. Mijające obrazy były najlepszymi momentami mojego życia. Kiedy uświadomiłam sobie że to już koniec tej przygody i już nic nie będzie tak jak jest teraz po prostu zaczęłam płakać. Nie wiem ile czasu tak siedziałam ale z rozmyślań wybudził mnie Wojtek.
-Amelka tu jesteś wszędzie cię szukam i szukam nie zostawiaj mnie tak samego przestraszyłem się że coś Ci się stało.- powiedział zasapany spadając obok mnie ja położyłam głowę na jego ramieniu.
-Coś się stało? Dlaczego płakałaś?- zdawał ciurkiem pytania popatrzył się na mnie i objął mnie szczelnie jak była bym czymś czym może zaraz stracić.
-Wojtek -zaczęłam - Co będzie dalej z nami?- spytałam.
-Nie wiem co będzie z nami ale wiem jedno kocham cię i zrobię wszystko żebyś była szczęśliwa.- powiedział jednym tchem a w moich oczach znów pojawiał się łzy ale to były łzy szczęścia.
-Ja kocham cie mocniej- wyszeptałam mu do ucha.
Nawet nie wiemy kiedy wybiła na zegarkach godzina dwunasta wróciliśmy do hotelu żeby się przebrać i coś zjeść. 


Wojtek


Najszczęśliwszy facet na świecie to jestem ja zakochany po uszy zrobił bym wszystko dla mojej ukochanej. 
-Wojtek idziemy na męskie popołudnie. - powiedział Karol wchodząc do naszego pokoju.- Dziewczyny idą na zakupy. -dodał po chwili.
-Okej będę za chwilę na dole.-jak powiedziałem tak zrobiłem chwilę później byłem już z chłopakami na poszukiwaniach jakiejś knajpy w której można by dobrze zjeść wypić i pogadać. Długo nie zajęło nam szukanie zasiedliśmy w restauracji o angielskiej nazwie  z włosko - indyjskim jedzeniem.

Amelia 


Zakupy to co kobiety lubią najbardziej najlepsze były zakupy w markowych butikach z podróbkami gdzie ceny były idealne na nasze kieszenie.
-Melka jestem za gruba do tej sukienki- marudziła Monika która przymierzała już chyba 20 sukienkę żadna jej nie pasowała.
-Monia ta jest śliczna pasuje do ciebie idealnie.- powiedziała Kasia.
-Kowal wyglądasz jak supermodel w tej kiece.-wyglądała na prawdę ładnie zakryła jej niedoskonałości których ma mało a podkreśliła to co ma idealne.
-Dobra biorę ją. Teraz ty Mleka musisz coś znaleźć dla siebie bo my już mamy po kilka toreb z ciuchami a ty prawie nic nie masz.
-Spokojnie jeszcze jest kilkanaście sklepów na pewno znajdę coś dla siebie.- zapewniłam przyjaciółki.
-Idziemy teraz laski na karę i lody i lecimy dalej.-oznajmiła Monika. Zaszłyśmy do małej kawiarenki zamówiłyśmy icecoffe i poszłyśmy dalej na zakupy, rzeczywiście znalazłam tam mnóstwo spodni, bluzek, sukienek, spódnic, torebek oraz butów, kupiłyśmy sobie jeszcze kosmetyki i wróciłyśmy do hotelu naszych mężczyzn jeszcze nie było więc postanowiłyśmy zamówić kolacje i drinki do pokoju i spędzić czas razem na tarasie. Rozmawiałyśmy o wszystkim i o niczym dziewczyny wymaglowały mnie, musiałam im przyznać rację co do moich relacji z Włodarczykiem bo one się nie myliły, niestety mają bardzo dobry szósty zmysł swatania. Nasze rozmowy jak zawsze nie miały końca, panowie wrócili bardzo pijani grubo po północy wbiegając do pokoju Moniki i Bartka wyznając każdy po kolei miłość. Zaprowadziłyśmy ich do łóżek, Włodi jeszcze coś tam mamrotał pod nosem ale położyłam go i bardzo szybko zasnął. Postanowiłam jeszcze wziąć odprężający prysznic, spakować nie potrzebne już rzeczy i położyłam się spać. 

Wojtek


Obudziłem się z potwornym kacem Amelia jeszcze spała mieliśmy 4 godziny do samolotu,wypiłem całą butelkę wody, wziąłem regenerujący prysznic, spakowałem się. Melka zdążyła już wstać posprzątaliśmy razem pokój ona poszła się szykować do wyjazdu. Półtorej godziny później poszliśmy się wymeldować i cała nasza 4 poszła na ostatni spacer brzegiem morza po czym udaliśmy się na lotnisko.
-Włoadrczykowie kiedy będzie ślub?- wypalił Bartek kiedy czekaliśmy w hali odlotów.
-Bartuś ja czekam i czekam na wasze śluby. Więc może wy nas zaskoczycie w końcu.- powiedziała Amelka gasząc zapał Bartka.
Siedzieliśmy tak pół godziny czekając na odlot, kiedy w końcu weszliśmy na pokład samolotu zajmując swoje miejsca zobaczyłem się brązowooka strasznie znów się stresuje lotem.
-Kochanie nie denerwuj się.- powiedziałem łapiąc ją za rękę ona obdarzyła mnie tylko uśmiechem.
-Wojtuś powiedz mi co będzie jak wrócimy do Polski?- spytała mnie 
- Mam pewien plan ale dowiesz się jak wylądujemy- oznajmiłem......


czwartek, 4 grudnia 2014

Przeprosiny i Zapowiedź

Witam,
 Chciałabym z góry was przeprosić że nic się tu nie dzieje od bardzo bardzo dawna ale,  siła wyższa powoduje że nie mam czasu po prostu usiąść i napisać to co mam już w głowie. Jeśli jeszcze chcecie czytać to co napiszę to odezwijcie się!! Wpadłam jeszcze na pomysł - Jeśli chcecie się przyczynić do dalszych losów bohaterów opowiadania możecie pisać w komentarzach ja się postaram uwzględnić każdą propozycję. Jeszcze raz was PRZEPRASZAM  i obiecuje że wkrótce będzie coś nowego.

                                                                                                                                   Pozdrawiam
                                                                                                                                       Autorka :)
                                                                     

piątek, 29 sierpnia 2014

Rozdział 10



Amelia                 

-Wojtek odbierz w końcu ten telefon.-zaczęłam krzyczeć na śpiącego obok mnie Włodarczyka, któremu od 5 minut dzwonił telefon i nie dawał mi spać.
-Ale pobudka liczyłem na coś milszego. –powiedział.
-Jak odbierzesz ten telefon to będę milsza.
-Dobra dobra już idę- pobiegł odebrać telefon.
Dzwoniła do niego mama słyszała jak tylko przytakuje jej –„Tak mamo” albo „Jestem już dorosły” i „ Poradzę sobie”.
- Ej nie ma spania-mówił kładąc się z powrotem do łóżka.·-Jeszcze chwileczkę pośpijmy.- powiedziałam przytulając się do niego nawet nie wiem, kiedy zasnęłam Włodi chyba też zasnął, ale długo nie mogłam znów spać.
-No ładnie zostawić ich samych na noc i już świntuszą.-mówił a właściwie krzyczał stojący nad łóżkiem Karol, który nas obudził.
-Jak ty tu wlazłeś?- spytał  zaspany Wojtek.
-Zamyka się balkon jak chcecie mieć prywatność-powiedział śmiejąc się.
-Karol idź i daj ludziom spać.
- O nie kochana była umowa o 10 śniadanie i idziemy na plażę a już jest po 9.-powiedział -Więc o 10 widzimy się na dole -dodał i wyszedł, ale nie balkonem tylko drzwiami.
Więc musieliśmy wstać. Ustaliliśmy, że Wojtek idzie pierwszy do łazienki ja zaraz po nim, więc zajrzałam do swojej walizki wyjęłam moje stroje kąpielowe wybrałam  turkusowe bikini i plażową sukienkę w kwiatki. Zapakowałam do torby plażowej nasze ręczniki olejek do opalania i jeszcze kilka potrzebnych rzeczy.
-Łazienka wolna-powiedział brunet wychodząc w samych kąpielówkach miał naprawdę niezłą klatę.
- No nareszcie.-powiedziałam i poszłam. Spędziłam tam jakieś dwadzieścia minut na prysznicu i czesaniu włosów w luźnego koczka, stwierdziłam, że nie ma sensu się malować skoro będę się opalać a makijaż taki tak w taki upał by mi spłynął.
-Woow -powiedział Włodi, kiedy wyszłam z łazienki w stroju kąpielowym.-Ty masz tatuaż? -dodał po chwili spoglądając na mnie a właściwe na moje żebra.
-Aj no musiałeś dojrzeć. Tak mam jak widzisz.- odpowiedziałam.
- Czemu się nie chwaliłaś, że masz piórko?- ponownie spytał
Ja tylko wzruszyłam ramionami poszłam założyć sukienkę i poszliśmy na śniadanie.
Wojtek

-Nie lepiej było legnąć się na leżaku przy basenie hotelowym, a tak to musimy tyle łazić -marudził  Kurek.
-Dziewczyny już znalazłyście odpowiednie miejsce? -spytał Kłos który już miał dość łażenia po plaży.
Swoją drogą dziewczyny nieźle nas przeciągnęły w poszukiwaniu najlepszego miejsca do opalania.
-Dobra może tu być.-oznajmiła Monika.
-Albo tam. Co wy na to?- spytała Kaśka pokazując miejsce oddalone o jakieś 300metrów.
-Ja już nigdzie nie idę. Nogi mnie już bolą.-oznajmiła Amelia teatralnie siadając na ziemię.
-Ja już też odpadam-powiedziałem siadając obok brunetki.
-No ładnie cała czwórka na nas dwie. Nic innego nam nie zostanie jak zostać tutaj-skwitowała Kaśka.
Opalanie jest bardzo nudne a jak dziewczyny juz rozłożyły się na rocznikach i zaczęły gadać o kremach olejkach i innych rzeczach do opalania to sprawiło to, że pierwszy w sen zapadł Bartek potem Karol a ja nawet nie wiem, kiedy odpadłem.
Amelia
Pierwsze wakacje od około 5 lat może słońce plaża upał żyć nie umierać, ale nie do końca, bo ktoś niedaleko mnie uciął sobie drzemkę i chrapie na pół plaży.
-Kaśka on zawsze tak charczy?- spytałam, bo to Karol tak zakłócał spokój.
-Prawie zawsze tylko jak jest zmęczony to nie chrapie. Zaraz przestanie.-powiedziała blondynka, podeszła do swojego chłopaka złapała go za nos a ten momentalnie przestał.
-Ale ma twardy sen. Bartek by się obudził.-poinformowała Monika.
-Ale oni słodko wyglądają jak tak śpią. Nie marudzą że są głodni czy coś.-powiedziałam i zrobiłam im zdjęcie.
-Dawajcie zrobimy im wzroki z kremu na plecach opala się bardzo fajnie.-zaproponowała Monika.
My zgodziliśmy się, więc podeszłam do Wojtka z tubka kremu Kaśka już na plecach Kłosa narysowała już jakiegoś kwiatka Monika Kurze jakieś serduszka i chłopacy ani drgnęli, kiedy miałam zamiar już nabazgrać coś Wojtkowi na plecach zrobiłam mu tylko jedną malutka  kropeczkę on się obudził. Jego mina była typu -"Gdzie ja jestem?" i "Co ty robisz?".
- Wojtuś zasnęłaś na słońcu to chciałam ci plecki posmarować żebyś mi nie płakał w nocy.-chyba nie umiem kłamać.
-Ta sciemniaj dalej.- powiedział-Ale jak już tak bardzo chcesz to możesz mi posmarować.-dodał po chwili.
Więc uczyniłam swoją powinność.Wojtek bardzo namawiał do kąpieli w morzu, więc poszliśmy. Miałam wejść tylko do pasa pomoczyć nogi i wyjść, ale sama zaczęłam chlapać bruneta woda, więc ten zaczął mnie chlapać podtapiać i robić wszystko, aby zmoczyć mnie jak najbardziej.
-Było zaczynać, że mną-powiedział triumfalnie.·A ja w ten czas ochlapałam go wielką fala wody i zaczęłam uciekać, ale no niestety chłopak ma lepsza kondycję ode mnie, więc dogonił mnie przerzucił przez ramię jak worek z kartoflami i wrzucił do wody.
-Tak to ja tobie tyle miłości oddaje a ty mną tak rzucasz jak workiem kartofli. -powiedziałam robiąc smutna minę.
-Odkąd próba postępowania jest aktem dawania miłości?- spytał-Ale no nie rób takiej miny, bo wyglądasz jak byś miała płakać-powiedział kładąc mi ręce na biodra ja swoje ręce umieściłam na jego szyi  "Dziękowałam w tej chwili, że mam ponad 180 cm wzrostu" zbliżył swoje usta do moich i pocałował mnie.
-No i już nie czuje się jak worek z ziemniakami-powiedziałam patrząc mu się w oczu. A on roześmiał się. Wziął mnie za rękę i jak gdyby nigdy nic się nie stało ruszyliśmy w stronę naszych leniuchów.
Karol z Bartkiem już obudzili się uniknęli dziwnych wzorków na plecach, bo dziewczyny zlitowały się i rozsmarowały im to, ale mamy udokumentowany ten wybryk. Stwierdziliśmy, że idziemy dziś pozwiedzać, ale idziemy najpierw coś zjeść i odświeżyć się a potem zwiedzanie.
W drodze do hotelu zajęliśmy miejsca we włoskiej restauracji chłopaki zamówili sobie po pizzy ja zamówiłam lasange Monika calzone a Kaśka spaghetti bolones po jakiś 30 minutach oczekiwania  dostaliśmy prawdziwą włoska wyżerkę.
Ledwo, co dotoczyliśmy się do naszych pokoi. Pierwsze, co to rzuciłam się na łóżko mój współlokator zrobił to samo obok mnie i się jeszcze przytulił do mnie. Obróciłam się w jego stronę popatrzyłam w oczy, które miały iskierki radości.
-Co mi się tak przyglądasz? -spytał po cichu.
A tak sobie patrzę. –oznajmiłam.
-Dobra koniec leżenia robimy sesję na instagrama. -powiedział
- Przecież mamy wspólne zdjęcie na instagramie.- powiedziałam i pokazałam mu telefon ze zdjęciem.
-Ale ja śpię na nim. Więc dwaj do lusterka i nie ma marudzenia -pogonił mnie.
Robiliśmy dziwne miny i pozycję, ale Wojtek stwierdził, że zdjęcie, w którym daje mu buziaka w policzek a robi jakąś minę będzie idealne.
-Boże twoje fanki mnie zjedzą przecież-oznajmiłam i zaczęłam się śmiać. Zaczęliśmy się zbierać do wyjścia wzięłam szybki prysznic ubrałam się w dżinsowe szorty i pomarańczową bokserkę włosy związałam w kucyka zaczęłam się malować i Włodarczyk wparował mi do łazienki bez pukania. Oznajmił, że chce się wymyć to ja zabrałam swoje kosmetyki i wyszłam skończyć makijaż.Na nogi założyłam trampki i czekałam na mojego „chłopaka” chyba tak mogę o nim mówić. Po chwili wyszedł już gotowy ubrał tylko buty, wzięłam malutka torebkę i zeszliśmy do holu hotelowego gdzie byli już Karol z Kaśka. Kilka minut później byliśmy już w komplecie poszliśmy oglądać Coste Brave  cały czas brunet i ja trzymaliśmy się za ręce. Łaźliliśmy kilka dobrych godzin aż w kocu wylądowaliśmy w jakiejś restauracji na lodach i zostaliśmy tam już do końca wieczoru.


Kochani przed wami 10 część mam nadzieję że się spodoba :)

niedziela, 3 sierpnia 2014

Rozdział 9



Wojtek

Przez te dni nie widziałam się z Amelią, ale taki tak dotrzymanie tajemnicy nawet przez telefon było bardzo trudne. Moi znajomi mają dziwne pomysły, ale no cóż wolę nie wiedzieć, co by było jak bym się wygadał. Była niedziela, więc został dzień do wyjazdu to postanowiłem się spakować. Zrobiłem, co miałem zrobić, więc poszedłem się wykąpać i spać

Amelia
Dzień wyjazdu

Po 5 godzinach w pociągu i godzinie w autobusie miejskim dotarłam na lotnisko na szczęście udało spakować mi się w jedną dużą walizkę.Przed lotniskiem nie było widać dziewczyn to postanowiłam wejść do środka tam też ich nie było, ale do odprawy było jeszcze dużo czasu, więc usiadłam i czekałam na nie. Chwilę później zaczął dzwonić mi telefon.
-No gdzieś ty jesteś? Czekamy na ciebie przed lotniskiem.- mówiła do słuchawki gorączkowo Monika.
-Siedzę w poczekalni.- odpowiedziałam spokojnie a ona się rozłączyła.
Zaraz potem zobaczyłam dziewczyny ciągnące walizki, a za nimi ich facetów i Wojtka dopiero, gdy podeszli bliżej zobaczyłam, że całą piątka ma walizki.
-Oni jadą z nami?- spytałam zdziwiona pokazując na chłopaków.
-No tak jedziemy trochę cię dziewczyny oszukały. -zaczął Karol.
-Jadą z nami jedziemy w 6 będzie super świetnie tylko nie zabijaj tym wzrokiem.- ciągnęła Kaśka.
-Bo pewnie byś powiedziała, że będziesz jak 5 koło u wozu i tym podobne, więc ty miałaś żyć w nie świadomości do teraz. - skończyła Monika.
-Przecież jak byście powiedziały, że Włodi i chłopaki też jadą to bym się zgodziła. A wy się tu głowicie.- rzekłam puszczając oczko Wojtkowi.
Chwilę później znaleźliśmy się na odprawie celno-bagażowej.
-Mi mogłeś powiedzieć, że jedziemy razem.- szepnęłam Wojtkowi, który stał obok mnie.
-Ja chciałem ci powiedzieć. Ale oni mi zabronili.-mówił pokazując na naszych przyjaciół.
-To, co kochani Costa Brava będzie nasza!- wykrzyczał Karol robiąc zdjęcie naszych bagaży.
Lecieliśmy niestety w klasie turystycznej chłopakom było bardzo ciasno miałam miejsce z brzegu a Wojtek obok okna, więc zamieniliśmy się zresztą jak pozostali. Samolot zaczął kołować ja już się bałam nikomu nie mówiłam, ale nienawidzę latać.
- Melka dobrze się czujesz jesteś cała blada?- spytał.
-Boję się latać. -odpowiedziałam cicho łapiąc go za dłoń, która mi podał nic nie mówiąc.
-Tylko proszę nie wbijaj mi paznokci, bo podobno boli.-zażartował.
-Postaram się.- odpowiedziałam.
-Zamknij oczy teraz najlepiej-powiedział, po czym samolot zaczął się wznosić.
Czułam, że ktoś odpina mi pasy otworzyłam oczy to był Włodi.
-Czemu odpiąłeś mi pasy? -spytałam
-Już spokojnie tylko 2 godziny lotu nas czekają. Słyszałem, że jak ktoś się boi to pomaga.-puścił moja dłoń i objął mnie tak, że moja głowa była na jego ramieniu.·-Wygodnie ci tak? Zapytałam.
- Tak.- odpowiedział.
Nawet nie wiem, kiedy zasnęłam wdychając zapach jego perfum spalam prawie cały lot. Obudził mnie efekt lądowania mój współ pasażer zadbał o moje bezpieczeństwo i zapiął mi pasy.
Wychodząc z samolotu powitała nas piękna upalna pogoda chcieliśmy jak najszybciej znaleźć się w hotelu i ruszyć na plażę, ale nie trwało to tak szybko zanim dotarliśmy do hotelu była już godzina 20, postanowiliśmy, że od jutra zaczynamy zwiedzanie, bo jesteśmy zmęczeni.
Kaśka zameldowała nas. Wjechaliśmy winda na 7 piętro pokoje 202, 203 i 204 były nasze.
Bartek bardzo nalegał żeby pani Kłos rozdała nam klucze w postaci kart.
-Monika Bartek wasz pokój, Amelka Wojtek to wasz a ja z Karolem zaraz obok-mówiła rozdając klucze.
-Kaśka na pewno dobrze to wyliczyłaś?- spytał Wojtek.
-Ups nie powiedziałem ci.-wypalił nagle Karo.l-Tak macie wspólny pokój -dodał uprzedzając jego pytanie.
Chwilę później byliśmy w pokoju a właściwe w apartamencie.
Wojtek zaczął zaglądać we wszystkie jego zakamarki.
-Wojtek To, jak kto śpi na kanapie?! –zawołałam, gdy stanęłam w drzwiach sypialni jak zobaczyłam w niej jedno wielkie łóżko.
-Teraz mówisz serio czy żartujesz?- spytał stając obok mnie.
- Gdybyś mógł zobaczyć swoją minę byłeś przerażony. -zaczęłam się śmiać.- Pewnie, że żartuje nie wysłałabym cię na kanapę. -powiedziałam tuląc się do bruneta.
-A już się bałem.-rzekł- Chodzi pooglądamy nasze królestwo.-wziął mnie za rękę i razem zachwycaliśmy się ogromną łazienka potem pięknym salonem z wyjściem na ogromny balkon.
-Jaki piękny widok.-powiedziałam przechadzając się po tarasie. Chwilę postaliśmy bez czynnie patrząc w jeden punkt on dalej trzymał mnie za rękę. Jakoś bardzo bezpiecznie i cudownie czułam się przy tym chłopaku był dla mnie już kimś o wiele więcej niż tylko przyjacielem.
Wojtek
Piękne widoki, śliczna dziewczyna obok mnie niczego mi nie brakowało.
Staliśmy i patrzyliśmy w jeden punkt przed siebie opuściłem jej rękę ona dopatrzyła się na mnie smutnym wzrokiem, ale zaraz ja objąłem.
-Wojtek…-powiedziała to abym spojrzał na nią a ona na mnie. Nie minęła sekunda a nasze usta splotły się do pocałunku.
-No proszę, od kiedy tak nazywa się przyjaźń.-przerwał nam Karol, który wyszedł na swój balkon.
Kiedy nie obejrzałem się cała 4 stała i patrzyła się na nas.
-No to mamy problem. -szepnęła mi brunetka do ucha.
-Ale wiecie nie wymigacie się tłumaczeniem, że jesteście przyjaciółmi, bo mamy zdjęcia.-powiedziała Monika machając telefonem.
- Dobra już odpoczęliście może pójdziemy na spacer, co wy na to? – brązowo-oka umiejętnie zmieniła temat.   
 – My możemy. – powiedziała Kaśka.
-Bardzo dobrze próbujesz zmienić temat.- dodał Karol
- Spacer później teraz tu macie mówić, o czym my nie wiemy.- powiedziała Kowal
                                                                                                                        
- To za godzinę na dole się widzimy a przepraszamy was na chwilę musimy obgadać nasza sytuację.-powiedziała brunetka ciągnąć mnie za rękę do pokoju. Udziałem od razu na kanapę włączając telewizor na jakiś kanał muzyczny.
- Melka…
-Cii nic nie mów.-przerwała mi siadając na kolana -Musimy coś skończyć.-Powiedziała, po czym znów nasze usta się spotkały.
Czułem, że nasza znajomość dąży do czegoś innego bardziej poważnego, ale jeszcze musieliśmy dać sobie czas na jakieś decyzje.
Kurde czy moi koledzy mieli rację, że ja się zakochałem… Sam nie wiem, ale to bardzo możliwe. – pomyślałem.

Amelia
 Miałam być szczęśliwą singielką do końca życia, oj, co ten chłopak robi ze mną, ale może to i lepiej. Fajny jest kurczę nawet więcej niż fajny- pomyślałam siedząc na jego kolnach
-Czy tu masz coś czekoladowego do ust?- spytał Włodarczyk.
- Tak pomadkę ochronną.- powiedziała zamyślona.
- Ej mam chyba nie zakujesz tego, co się stało? -spytał.
-Nie żałuję i nie będę żałować tylko wiesz nasi przyjaciele będą z nas wyciągać, co jest między nami i co my im powiemy?
-Nie przejmuj się powiemy im prawdę. A oni chwilę pogadają i przestaną.- powiedział.
- Prawdę, czyli co? – spytałam.
-Że jesteśmy kimś więcej dla siebie niż przyjaciel.- powiedział.- Bo tak chyba jest?- zaraz potem spytał.
-Tak jest dokładnie.- potwierdziłam uśmiechając się do zagubionego Wojtka.
Zaraz potem zaczęliśmy zbierać się na spacer po bardzo bliskiej okolicy poszliśmy podziwiać morze nocą, zaszliśmy do jakiegoś klubu na drinka. Koło godziny 1 wróciliśmy bardzo zmęczeni i od razu poszliśmy spać.



Przed wami 9 już część opowiadania :) Mam nadzieję że tak długie czekanie na kolejny rozdział opłaca się. Pamiętajcie żeby zostawić ślad po sobie w postaci małego komentarza to na prawdę motywuje :) Pozdrawiam :)

poniedziałek, 21 lipca 2014

Rozdział 8



Amelia

„Dziękuje za dzień. Dawno tak dobrze się nie bawiłem.”
Zapomniałam wyjąć telefonu z torebki i odczytałam tego sms’a dopiero, gdy wstałam. Zadzwoniłam do Moniki żeby się z nią umówić na mecz chłopaków. Miałam dużo czasu w dzisiejszym dniu, więc postanowiłam pójść na zakupy. Wzięłam szybki prysznic, ubrałam się w dżinsowe szorty i t-shirt z nadrukiem, włosy związałam w kucyka. Wypiłam jeszcze kawę i zjadłam jogurt. Na nogi ubrałam neonowe sandałki i chwilę później siedziałam już w samochodzie. Włączyłam muzykę na fula i ruszyłam w stronę Galerii Bałtyckiej. W taki upał, jaki panował na dworze wyklinałam to, że moje auto pozbawione jest klimatyzacji, a do tego czarne. Udało mi się jakoś dojechać na parking centra handlowego. I poszłam na wyprawę po sklepach. Przechadzałam się po nich, prawie z każdego z czymś wychodziłam, a tu spódniczka, tu spodenki, tu bluzka itp. Moja eskapada trwała ponad trzy godziny jak zwykle najwięcej pieniędzy wydałam w drogerii. Wracając do domu zaszłam do marketu po rzeczy na obiad. Miałam wielką ochotę na sałatkę z mango i grillowanym kurczakiem, więc kupiłam te i jeszcze inne produkty spożywcze. Gdy wróciłam do domu miałam dwa kursy z zakupami i od razu zabrałam się za robienie posiłku. W między czasie wypakowałam całe zakupy. Nim się obejrzałam była godzina szesnasta miałam niby jeszcze chwilę czasu, więc zajrzałam na facebooka, przejrzałam różne strony, oferty wakacyjne. Gdy czytałam ciekawą ofertę  zadzwonił do mnie Wojtek pogadaliśmy bardzo dłuższą chwilę. On upewniał się, że będę na meczu. Po zakończeniu rozmowy poszłam wziąć odprężającą - relaksującą kąpiel. Po pełnym relaksie wyszłam wysuszyłam oraz wyprostowałam moje długie czarne włosy, zrobiłam makijaż i zaczęłam wybierać ciuchy to było najgorsze, ale postawiłam na jasne szorty i luźną koszulkę na ramiączkach na nogi założyłam trampki. Wzięłam torebkę sprawdziłam czy mam bilet i wyszłam powoli z domu. Pojechałam zatankować auto przy okazji kupiłam na stacji jeszcze zimną wodę i ruszyłam w stronę Ergo Areny. Włączyłam sobie jakąś piosenkę, potem jeszcze kilka innych  utworów, po około czterdziestu pięciu minutach dojechałam. Zaparkowałam auto na szarym końcu i poszłam w stronę hali, gdzie miała czekać Monika. Sprawdziłam jeszcze czy nie mam jakiś wiadomości oczywiście miałam od mojej przyjaciółki
„Spotkamy się już w środku.”
Wzruszyłam ramionami i stanęłam w kolejce do wejścia. Czułam się dziwnie pomiędzy tymi ludźmi poubieranymi w barwy narodowe. Weszłam w końcu do hali poszukałam swojego miejsca było ono dość blisko boiska. Wyjęłam moja lustrzankę, którą włożyłam do torebki przed wyjściem i zaczęłam robić zdjęcia chłopakom rozgrzewającym się.
Wojtek                                                                                               
Rozgrzewałem się przed meczem z słuchawkami na uszach  jeszcze chwilę odbijaliśmy piłkę, ćwiczyliśmy zagrywkę, spojrzałem na miejsce, w którym miała siedzieć Amelia i dziewczyny, narzeczone chłopaków. Była tam, tylko ona robiła zdjęcia. Popatrzyłem się chwilę na nią nasze spojrzenia spotkały się, to puściłem jej oczko a ona uśmiechnęła się. Chwilę później mieliśmy prezentacje zawodników, odśpiewanie hymnu oraz zaczął się mecz. Mogłoby być szybkie 3-0 dla nas, ale reprezentacja Czech okazała się lepsza w jednym secie, ale wynik meczu był dla nas bardzo pozytywny. Po spotkaniu mieliśmy chwilę dla mediów i kibiców, a ja modliłem się w myślach czy brunetka poczeka chwilę na mnie.
- Panie Wojtku można prosić o zdjęcie z panem? - wyskoczyła przedmą brązowo oka, o której myślałem kilka sekund temu ledwo powstrzymując śmiech.
- Jasne - odpowiedziałem z szerokim uśmiechem na ustach.
- Czekam pod halą – szepnęła mi do ucha podczas robienia zdjęcia. Więc uwijałem się jak najszybciej z autografami, gdy zobaczyłem jak Karol z Andrzejem mają już troszkę dość fanek.
- Kłos i Wrona do szatni trener wzywa - postanowiłem im pomóc krzycząc na całą salę.
- Dzięki stary  –powiedział Kłos z ulgą.
Wzięliśmy szybkie prysznice przebraliśmy się w czyste ubrania i radość wszystkich chłopaków była nie do opisania dostaliśmy ponad dwa tygodnie wolnego.
 -Ej, Panowie to, co impreza?! - krzyczał Igła wychodząc z szatni.
Ja zabrałem swoje rzeczy z szatni i wszedłem przed hale.
Czekała tam już Mleka gadała z Moniką i Kasią dziewczyna Karola.
- Wojtek ile wy się szykujecie po tym meczu? - spytała brunetka.
- Oj kochana uwięzi długo - wtrąciła się przyszła pani Kłos.
- Dobra już nie narzekajcie tak to zawsze tyle trwa, a nawet czasem dłużej - powiedziałem.
Przyszedł Karol i Bartek zabrali dziewczyny, a ja mogłem chwilę pogadać z panną Nowak.
- I jak podobał się mecz? – zapytałem uśmiechając się.
- Bardzo się podobał i ta atmosfera! - powiedziała podekscytowana. - Słyszałam, że dziś macie jakąś imprezę?
- Mamy, mamy już Krzysiek wszystko zorganizował, oczywiście jesteś też zaproszona  –powiedziałem.
- Spokojnie ja już wszystko wiem, Monika i Kasia wpadną na plotki – oznajmiła.
- No dobra, ale wiesz mam dwa tygodnie wolnego może pomogę ci przy tym aucie?
- O, super by było!
- Włodarczyk koniec romansów! Jedziemy - krzyczał już Karol.
- Dobra, leć już! – szturchnęła mnie w ramię.
-Nie pójdę bez pożegnania – oznajmiłem czując jak Amelia przeszyła mnie wzrokiem, zaraz potem pocałowała mnie.
- Teraz już możesz spokojnie odejść – puściła oczko, lekko się czerwieniąc.
Amelia
Po meczu przyjechałam do domu. Długo nie musiałam czekać dziewczyny zaraz przyjechały.
- Mleka od razu mówię ci to, co mam powiedzieć, bo zapomnę - oznajmiła Monika. - Costa Brawa, poniedziałek, siedem dni, pięcio-gwiazdkowy hotel, co ty na to? – mówiła na jednym wydechu.
- Ale, że w ten poniedziałek? – zapytałam zdziwiona.
- Tak ten wylot z Łodzi - doprecyzowała Kaśka.
- No nie wiem sama. A w z chłopakami nie jedziecie?
- Bez chłopaków - powiedziała Monia, ale coś mi nie pasowało. 
- No ja się pisze, mówcie gdzie mam przelać pieniądze i ile?
- Trzy pięćset i tak musisz mi podać swoje dane -powiedziała Kaśka, która była zastępcą szefa w biurze podróży.
- Nie ma problemu już ci wszystko zapisuje -poszłam po długopis i kartkę, zapisałam wszystko, co było potrzebne.
- Dobra to jedziemy na wakacje trzeba to opić! – wykrzyczała ciesząca się Monia. Ucieszyła mnie propozycja dziewczyn i cieszyło mnie to, że ponad po piętnastu latach spotkałam się z Kaśką, która w drugiej klasie podstawówki wyprowadziła się do Łodzi.
-Mam wino, ale coś mocniejszego też się znajdzie.Więc co wybieracie?
-Wino! – odpowiedziały chórkiem.
Spędziłyśmy bardzo miły wieczór powspominałyśmy te czasy, kiedy Kaśka mieszkała jeszcze w Gdańsku. Ona opowiedziała swoje życie w Łodzi i w Warszawie jak poznała Karola w liceum oraz historię ich związku. Monika wymyśliła, że musimy uczcić nasze spotkanie zdjęciami, więc zaczęłyśmy cykać mnóstwo zdjęć.Przyszła pani Kłos upewniła się, że chłopaki żyją. Żyli, ale ich impreza była głośna już Karol oznajmiła jej, że bardzo ją kocha. Bartek w tle śpiewał Włodarczyk mu robił za chórki razem z Wroną i Wlazłym. Temat chłopaków został odłożony na boczny tor. Opowiedzenie piętnastu lat żucia zajmowało sporo czasu, więc przygotowałyśmy jakieś dobre jedzenie i nasze rozmowy trwały do później nocy, więc dziewczyny zostały na noc.

Beta- Hangon

niedziela, 22 czerwca 2014

Rozdział 7



Wojtek

Dzisiejszy dzień zapowiadał się męcząco. Od rana trening na siłowni, potem chwila przerwy na obiad i trening na hali. Wczoraj wieczorem udało nam się wrócić o odpowiedniej porze i dziś uniknąć kary. Bartek cały dzień chodził dziwnie zamyślony. Karol też miał już dzień, w którym lepiej nie wchodzić mu w drogę. A ja? Sam nie wiem miałem mieszane uczucia; szczęście, że zobaczyłem dziewczynę, na której mi zależy przeplatała się ze zła aurą spowodowaną zmęczeniem panującą w drużynie. Już było widać, że coś jest nie tak z nami. Winiar próbował załatwiać nam wolne od popołudniowego treningu abyśmy wypoczęli. Siedzieliśmy w swoich pokojach. Każdy robił coś innego - Karol słuchał muzyki, Wrona grał w grę na komputerze, a ja chciałem się wyspać, ale nie było mi to dane, bo przyszli goście.
 - Chłopaki muszę z wami pogadać - powiedział wchodzący Kurek. - Bo Piter twierdzi, że nie bardzo wie, jaką dać mi radę - pokazał na wchodzącego Piotrka za nim.
- Dawaj mów, bo widzę, że coś cię gryzie - powiedział Karol.
- Bo jak już wiecie na 99 procent wyjadę do Włoch na kolejne dwa sezony. I powiedzcie mi, co mam zrobić z Moniką? - zapytał spokojnie.
- Zabrać ze sobą! - powiedzieli chórem Karol z Andrzejem.
- Ona nie za bardzo chce jechać, bo nie wie jak z nami będzie dalej – dodał trochę smutno.
- Kura, mówię ci oświadcz się jej będzie miała wtedy stabilny grunt i pojedzie z tobą - zabłysną Cichy.
- Oświadczać się to nie głupi pomysł, a z tego ci wiem, co twoja Monika chce mieć pewności, że jak rzuci wszystko w Polsce to uda wam się ułożyć sobie życie we Włoszech -wyrecytowałem to wszystko, - No, co Amelia mi powiedziała – wytłumaczyłem się, gdy zobaczyłem zdziwione miny chłopaków
- Włodi myślałem już, że od czytania tych damskich gazet trochę ci się pomieszało - powiedział rozbawiony Wrona.
- Przecież on tego nie czyta, on szuka zdjęć swojej „przyjaciółki” - powiedział Karol bardzo akcentując słowo przyjaciółka .Zrobiłem zdziwiona minę, więc Kłos dodał. - No, co już są zakłady robione, postawiłem sto złotych na to, że będziecie razem.
- Dajcie im spokój Amelia nie wejdzie w żaden związek dopóki ktoś jej nie udowodni, że jest w jej charakterze, a nie w wyglądzie czy w pieniądzach, które ma - powiedział Bartek. Jego słowa były niczym porady z damskiej gazety, więc dodał po chwili. - A co, ja też mam swojego informatora.
- Karol nie prędko odzyskasz tą stówkę, owszem Amelia mi się podoba pod każdym względem coś jest między nami, na razie nazwaliśmy to przyjaźnią, a co będzie dalej okaże się.
- Włodarczyk mogę to podsumować jednym zdaniem „Ty się zakochałeś!”-  zakończył Wrona.
- Panowie jednak  trening za pięć minut na dole - wbiegł Winiar do pokoju z przypomnieniem, więc pomarudziliśmy trochę, wzięliśmy torby i chwilę później zawitaliśmy do autobusu wiozącego nas na hale.
Droga trwała dłużej niż zwykle były jakieś korki, więc postanowiłem posłuchać muzyki, gdy spojrzałem na wyświetlacz w celu wybrania utworu zobaczyłem jedna nieodebraną wiadomość od Amelii: ”Kiedy masz chwilę wolnego? I jak rozmowa z Bartkiem?”
Odpisałem:
"Najbliższe wolne coś chłopaki mówią, że jutro mamy mieć. A co już się stęskniłaś za mną? :)
Przekazałem to, co kazałaś.”

Włączyłem muzykę, ale nie na długo, bo trener miał dla nas ciekawą informację
- Panowie jutro macie cały dzień do swojej dyspozycji, ale bez szaleństw proszę -
w całym autokarze zapanował okrzyk radości. Napisem wiadomość:
"Potwierdzone jutro jestem wolny i do twojej dyspozycji. J"  
Amelia: „Oo, to jutro widzę cię u mnie obojętnie, o której godzinie ;)”
Odczytałem i właśnie dojechaliśmy na miejcie trening minął na całe szczęście szybko, po przyjechaniu do hotelu postanowiliśmy wyjść na miasto, aby coś przekąsić, Andrzej i Karol oczywiście musieli robić zdjęcia wszystkiego. Po naszym wypadzie byliśmy tak zmęczeni, że po przyjściu od razu poszliśmy spać.


Amelia

Zerwałam się o dziewiątej rano, gdy zadzwonił dzwonek do drzwi, byłam ciekawa, kto się tak dobija stawiałam na sąsiadkę albo listonosza moje zdziwienie dobiegło zenitu, kiedy okazało się, że to Wojtek.
- Kogo, jak kogo, ale ciebie o tej porze nie spodziewałam się nawet w snach - powiedziałam otwierając drzwi
- Przyniosłem śniadanie, bo pewnie masz pusto w lodówce – stwierdził machając reklamówkami - Może byś się przywitała, że mną? – zapytał z obruszoną miną.
Pocałowałam go w policzek i przytuliłam.
- Pasuje? Skąd wiedziałeś, że mam pusto w lodowce? – spytałam.
- Miałem przeczucie? - odpowiedział brunet.
- Czuj się jak u siebie w domu - powiedziałam prowadząc go do salonu połączonego z kuchnią.
- Ładne masz mieszkanie! – rzekł rozglądając się dookoła.
- Włodi proponuje na śniadanko jajecznice i kanapki. Co ty na to? - zaproponowałam
- Jestem za! Pomogę ci!
- Ty robisz kawę, a ja zabieram się za jajecznice - powiedziałam i zaczęłam przygotować danie. Po piętnastu minutach wszystko było już gotowe.
Zaczęliśmy jeść i rozmawiać o wszystkim. Opowiadaliśmy sobie śmieszne historię z naszego życia.
- Mleka, a czemu ty mieszkasz sama, a nie z rodzicami albo siostrą? – zapytał brązowo-oki
- Moi rodzice wyjechali do Paryża jakieś pięć lat temu, bo firma prowadzona przez moich rodziców postanowiła wkroczyć na francuski rynek to wyjechali z bratem. Zostawili dom, w którym mieszkałam z siostra przez dwa lata, ale wiesz ona była akurat po ślubie i zaraz urodziła dziecko i troszkę miałam dość bycia niańką, bo oni chcieli sobie wyjść do kina albo na kolację. I poskarżyłam się rodzicom a oni kupili mi to mieszkanko i mieszkam tak sobie od półtorej roku.- powiedziałam swoją historie z życia
- A nie chciałaś jechać z rodzicami? – spytał.
- Miałam wtedy osiemnaście lat, więc wiesz znajomi byli najważniejsi – mówiłam. -  Mam propozycje idziemy na spacer? – zagadnęłam.
- Ja jestem, za ale ty chyba tak ubrana nie wyjdziesz - rzekł mierząc mnie z góry na dół. A ja byłam ubrana w moją piżamkę, czyli różową koszulkę i czarne szorty.
- Daj mi chwilę czasu ja się ograne. Tam masz konsole albo laptopa żebyś nie zanudził na śmierć - powiedziałam pokazując na przedmioty.
- Spokojnie poradzę sobie - powiedział uśmiechając się do mnie.
Dziś nie było jak ciepło jak ostatnio, więc wyjęłam z szafy jasne spodnie i miętową koszule bez rękawów, poszłam wziąć prysznic, po czym wyprostowałam moje czarne włosy zrobiłam lekki makijaż i gotowa wyszłam z toalety.
- Powiedz mi kochana wybrałaś już sobie jakieś auto? - spytał brunet, który szukał czegoś na komputerze
- Wybrałam sobie 3 BMW X1 albo X6 oraz Audi TT - powiedziałam ja jestem już gotowa możemy iść – rzekłam.
Wojtek oderwał wzrok od komputera i znów mnie zlustrował od góry do dołu.
- Okej to idziemy  – wyrwał. – A pięknie wyglądasz! - dodał po chwili zastanowienia.
- Nie kłam! – szturchnęłam go rumieniąc się – Ty też ładnie wyglądasz, mamy pasujące do siebie koszule - rzekłam strzepując jakieś paprochy z jego ramienia. A przyznam, że Włodarczyk wyglądał bardzo dobrze w niebieskiej koszuli w kratę i jasnych rybaczkach.
Jakieś dwadzieścia minut później spacerowaliśmy po mieście nawet nie zauważyliśmy, że idąc trzymamy się za ręce.
Była już godzina szesnasta. Wojtek zgłodniał, więc poszliśmy na obiad do włoskiej restauracji zamówiliśmy jakieś makarony a na deser tiramisu.
- Oj po takim jedzeniu to będziesz mnie chyba niósł do domu - powiedziałam do bruneta.
- Dam radę! – uśmiechnął się. – Jestem bardzoo silny – naprężył swoje mięśnie, a ja lekko zachichotałam. Około godziny dziewiętnastej Wojtek dostał telefon, aby o dwudziestej pierwszej był na video odprawie, więc postanowiliśmy się zbierać zapłaciliśmy i ruszyliśmy w stronę mojego domu.
- Dziękuję za bardzo miły dzień - powiedziałam przytulając się do niego, a on pocałował mnie bardzo delikatnie w usta.
Popatrzyłam mu się w oczy i odwzajemniałam pocałunek on uśmiechnął się.
- Muszę już jechać niestety to był bardzo, bardzo udany dzień - powiedział i przytulając mnie.
-No, dobra lec już - powiedziałam całując go w policzek na pożegnanie próbując uwolnić się z jego uścisku. Staliśmy tak pod klatką jakąś dłuższą chwilę, póki Włodarczyk nie stwierdził, że już musi naprawdę wracać.



Kochani mam dla was kilka zdjęć mieszkania naszej bohaterki,
Salon
Salon2
Jadalnia
Kącik biurowy
Kuchnia
Widok sypialni z kuchni
Sypialnia
Łazienka
Łazienka2
Garderoba

oraz jej stylizację
Strój

środa, 7 maja 2014

Rozdział 6



Kilka tygodni później…
                      
Odkąd stałam się bezrobotna każdy mój dzień wyglądał prawie tak samo. Wstawałam późnym rankiem krzątałam się po kuchni w poszukiwaniu pożywienia. W między czasie wymieniłam chyba milion sms’ów z Wojtkiem do którego bardzo się zbliżyłam, byliśmy przyjaciółmi, mogliśmy na sobie polegać. Włodarczyk obiecał mi, że jak będzie miał chwilę wolnego pomoże wybrać mi nowe auto, którym będziemy razem jeździć. Swoją drogą miałam wrażenie, że ten chłopak staje się być kimś więcej, niż tylko przyjacielem dla mnie. Przy  rannym posiłku dużo rozmyślałam o swoim życiu stanowczo za dużo. Całe południa spędzałam na szukaniu jakieś pracy, aby nie siedzieć bezczynnie w domu, ale nie było żadnej oferty, która by mnie zainteresowała. Dziś akurat musiałam odebrać siostrzenicę z przedszkola i się nią zająć do wieczora. Więc koło godziny trzynastej zaczęłam się zbierać do wyjścia. Umyłam się, ubrałam w długą miętową spódnice i luźną brzoskwiniową koszulkę włosy związałam w kucyka, zrobiłam sobie lekki makijaż, upiłam jeszcze łyka soku pomarańczowego, na nogi ubrałam trampki. Wzięłam torebkę i wyszłam. Na dole przypomniałam sobie, że zostawiłam fotelik samochodowy małej w domu. Musiałam się wracać po niego, ale na szczęście miałam sporo czasu. Droga do przedszkola zajęła mi trzydzieści minut. Lenka już czekała gotowa  na mnie. Była dziś bardzo ładna pogoda więc zaproponowałam jej pójście na plac zabaw i na lody. Pięciolatka  zgodziła się więc od razu gdy pojechaliśmy pod mój blok ruszyłyśmy w stronę placu zabaw. Dziewczynka pobiegła do bawiących się dzieci, a ja usiadłam na ławce aby ją obserwować. Po chwili zaczął dzwonić mój telefon spojrzałam na wyświetlacz "Wojtek dzwoni”, nie wąchając się ani chwili dłużej odebrałam.
- Halo? - powiedziałam do słuchawki. - W końcu odezwałeś się do mnie – mruknęłam ironicznie.
- Już nie marudź kochana, tylko powiedz mi co robisz dziś wieczorem? – zapytał mnie Wojtek.
- Dziś wieczorem to raczej siedzę w domu – odpowiedziałam zaskoczona.- A dlaczego pytasz? – dodałam po małej chwili.
- A tak się pytam z czystej ciekawości. A teraz pewnie to pewnie zalegujesz kanapę w salonie z pilotem w dłoni? - spytał.
- O nie, nie kochany teraz to jestem przykładną ciocią. Zabrałam dziecko na plac zabaw, a potem idziemy na lody – powiedziałam dumnie.
- Też chciałbym mieć taką ciocię, na dodatek, że śliczna to jeszcze słodkości kupuje – westchnął pewnie rozmarzony.
-Oj Wojtuś, Wojtuś jak tam poranny trening minął? – zmieniłam temat.
Rozmawialiśmy jeszcze z pół godziny aż Włodi zorientował się, że ma już trening i musi lecieć, a ja w tym czasie przywołałam Lenkę do siebie.
- To co? – kucnęłam delikatnie. - Idziemy na lody czy na pizzę?- rzuciłam pytaniem.
- Lody i pizza! - wykrzyknęła z radością w głosie.
- Twoja mama mnie kiedyś zatłucze za rozpieszczanie ciebie – powiedziałam pod nosem. - Ale trudno – wzruszyłam ramionami z uśmiechem na ustach.
- Nie zatłucze – zaprotestowała mała. - Moja mama cię lubi! – wyszczerzyła się.
Wzięłam ją za rękę i pokierowałyśmy się do osiedlowej restauracji. Jeszcze z niej udało nam się zamówić posiłku, a już moja siostra postanowiła  przechwycić małą, więc kupiłyśmy tylko lody i poszłyśmy pod blok. Była godzina osiemnasta postanowiłam jeszcze wyjść i zrobić zakupy na kolację, ponieważ wymyśliłam, że zrobię lasange. Zakupy poszły szybko już pół godziny później byłam w domu i zaczęłam szykować kolację dla siebie.

Wojtek:
- Mamy szczęście, Mleka jest w domu -mówiła Monika gdy podjechaliśmy pod jej blok.
-Dzwonimy domofonem czy czekamy aż ktoś wyjdzie? - spytał pomysłowy Karol.
- Opcja pierwsza odpada – wtrącił Andrzej.
- Dobra chłopaki mamy plan. Wojtek dzwoni do Amelii i tam zagaduje ją, a Monika ma klucze od jej mieszkania i wchodzimy jak gdyby nigdy nic - powtórzył Bartek ustalony wcześniej plan.
- Dobra już dzwonię, czekajcie - powiedziałem i wybrałem dany numer, po chwili już rozmowa toczyła się tak jak zawsze i mogliśmy wykonać założony cel. Z ledwością weszliśmy na dziesiąte piętro, bo winda była zepsuta. Monika zaczęła grzebać w torebce, ale udało znaleźć się je klucze do drzwi z numerem dwadzieścia, powoli je otworzyła. W mieszkaniu było słychać tylko odpowiadającą coś do słuchawki Amelię, ale nie było jej widać. Monika pokazała nam drogę do salonu połączonego z kuchnią. Melka dalej nadawała do telefonu, a chłopaki ledwo, co powstrzymywali śmiech, ale rozsiedli się na kanapie, a mi przypadło wydać, że jesteśmy u niej w domu.
- Ale coś pachnie..- powiedziałem na głos.
Panna Nowak odwróciła się i była tak zdziwiona, że upuściła talerz i telefon na podłogę.
- Co wy tu robicie? Jak tu weszliście? - zaczęła zadawać tysiąc pytań na minutę.
- Jak to co? Przyjechaliśmy cię odwiedzić - odparł Kłos.
- O nie ja przyjechałam cię odwiedzić, a oni się doczepili, bo nie chcą siedzieć w hotelu -sprostowała Monika. - Gdzie masz kieliszki na wino?- spytała.
- Górna półka po lewej - odpowiedziała. - A ja przygotuje jedzenie - dodała Melka.
Po chwili już wszystko dziewczyny przygotowały. Zjedliśmy lasange, którą przygotowała Amelia, zaczęliśmy rozmawiać o wszystkimi, i o niczym.
- Amelka kiedy kupujesz nowe auto? - wypalił nagle Andrzej.
- Jak ten pan obok ciebie znajdzie trochę czasu żeby mi pomóc wybrać coś odpowiedniego dla mnie – powiedziała patrząc na mnie. - Obiecałem to załatwimy, ale jeszcze daj mi trochę czasu – wyjaśniłem uśmiechają się.
- Krude, chłopaki chyba musimy się zrywać jest dwudziesta trzecia, trener nas jutro zajedzie jak nie wrócimy do północy – poinformował nas nagle Kłos.
- Bartek daj kluczyki ja będę jutro, a wam zamówimy taksówkę - powiedziała Monika po czym zadzwoniła po nią.
Chwilę później byliśmy już gotowi do wyjścia.
- O Jezu, zapomniał bym o najważniejszym – wypaliłem. - Mam dla ciebie obiecany bilet na mecz. Prawie zapomniałem o tym – powiedziałem, podając kawałek papieru brunetce.
-Włodi no nie wierzę! – wykrzyknęła. - Jesteś kochany! - powiedziała dając mi całusa w policzek.
- Włodarczyk idziemy! – chrząknął Kurek. - Ja jutro nie chce biegać po plaży za karę - ponaglał Bartek.
Poszliśmy do taksówki modląc się aby dotrzeć na czas.

Amelia...

- To co kolejna butelka i jakiś film? - zaproponowałam.
- Butelka owszem, ale film nie musimy pogadać potrzebuje twojej porady - powiedziała blondynka.
Nie zastanawiałam się ani chwili dłużej poszłam do lodówki po kolejna butelkę, po Monice było widać, że szykuje się długa rozmowa.
- Słucham cię? - powiedziałam nalewając naszego ulubionego wina do kieliszków.
- Bartek chce żebym pojechała z nim do Włoch na całe dwa sezony, a ja nie wiem czy my za miesiąc będziemy razem – skończyła mówić na jednym wydechu. – Proszę, powiedz mi, co mam zrobić? – zapytała zmartwiona sytuacją.
- Znam cię i widzę, że chcesz z nim jechać, ale potrzebujesz zapewnienia tego, że pojedziesz tam i nie będziesz tam całkiem sama jak Bartek wyjedzie na mecze - mówiłam.- Musisz z nim pogadać, tak na spokojnie – dodałam klepiąc przyjaciółkę w ramię.
Nasza rozmowa toczyła się jeszcze długo. Monika doszła do wniosku, że jeszcze pogada z Bartkiem na ten temat, ale postanowiła zmienić temat.
- Wiesz, że u chłopaków ty i Wojtek to sensacja?
Ja zrobiłam pewnie bardzo dziwną minę, dlatego panna Kowal mówiła dalej.
- No co ty myślisz, że Kłos z Wroną i reszta szaleńców nie dobrali się do jego telefonu. Zaraz będą się zakładać o to czy będziecie razem czy nie! – trajkotała uradowana.
- Mogą się zakładać. Sama jestem ciekawa obrotów tej sprawy – rzekłam zakładając nogę na nogę.
- Ale jak to planujecie coś z Wojtkiem? O czym my nie wiemy? - spytała zdziwiona.
- Nie, jesteśmy na razie przyjaciółmi, poznajemy się i zobaczymy czy coś z tego wyjdzie – powiedziałam uspokajając ją na chwilę. – Ale wiesz, co powiem ci, że czuję coś do niego. ale nie umiem tego określić – dopowiedziałam.
- Melka, daje wam jeszcze dwa miesiące i będziecie razem - powiedziała nieco wstawiona Monika. - Idziemy spać już, co ty na to?
- Jestem za!- powiedziałam kierując się w stronę sypialni, aby dać Moni coś w czym mogłaby spać.
Jakąś godzinę później spałyśmy w moim łóżku jak za dawnych dobrych czasów.


piątek, 28 marca 2014

Rozdział 5



Amelia:
- Kurwa, Włodi! – wrzasnął. - Czemu ty śpisz w moim wyrku?!- obudziły mnie czyjeś krzyki.
Dopiero gdy podniosłam głowę zobaczyłam, że Karol Kłos dalej przeżywa, iże ktoś zabrał mu łóżko.
- Boże proszę Karol nie krzycz bo mi głowa pęka.. - powiedziałam siadając na materac. Wrona i Kłos byli lekko zdziwieni moją obecnością. - Już sobie idę stąd -rzekłam
- Nigdzie nie idziesz jest szósta rano – stwierdził. - Posuń się – powiedział Wojtek
-Ej, co ty robisz? - spytałam zdziwiona.
- Kładę się spać – oznajmił najnormalniej, przymrużając powieki i ziewając.
- Serio? – zagadnęłam. – Tylko błagam, nie chrap! – powiedziałam, po czym powrotem odpłynęłam w sen.

Wojtek:
-Włodi wake up! Gramy w Fifę! - obudził mnie podekscytowany Karol, tylko po to aby pograć z nim w grę.
- Która godzina? - obudziłem się. Spojrzałem na zegarek. Było za wcześnie. - Stary porąbało cię.. - dodałem.
- Nie widzieliście gdzieś Ameli, szukam jej wszędzie! - krzyczała Monika wchodząc do pokoju.
- Cicho, nie krzycz. Jak widzisz teraz śpi - poinformował Karol pannę Kowal wskazując na śpiącą Melke.
- Ale nie budź jej, bo po porannej pobudce Karola to chciała nas pozabijać wzrokiem - powiedziałem i poszedłem do łazienki.
- Dobra jak się obudzi to powiedzcie jej że czekam na nią i może mnie zabić.- mówiła Monika gdy byłem w drzwiach do toalety i wyszła.
Zaraz po tym zacząłem grać z Karolem w Fifę oczywiście nie była, to cicha gra, bo Kłos musi wyrażać swoje emocje na głos.
- Takiej pobudki to  jeszcze w życiu nie miałam – jęknęła z przekąsem Amelia siedząca na łóżku.
- Wiesz Karollo jest bardzo impulsywnym człowiekiem i mnie również drastycznie obudził – powiedziałem wzruszając ramionami. - Ale wtedy był spokojniejszy – dodałem. – Trochę.
- Włodi ty kutasie znów strzeliłeś mi bramkę - powiedziała Amelka.
Zerknąłem na brązowooką.
 – Karol błagam nagrasz mi się na telefon?
- Jasne, że to uczynię z chęcią! - powiedział Karol.- W końcu nie codziennie taka piękna dziewczyna chce słuchać mój głos na dzień dobry.
- Była Monika i powiedziała, że czeka na ciebie i możesz ją zabić - powiedziałem uśmiechając się.
- Dobra panowie dzięki za nocleg, a z tobą to ja jeszcze chce pogadać zanim pojadę - pokazała na mnie. I wyszła.

Amelia

- Zabij mnie, zrób mi awanturę - mówiła Monika kiedy weszłam do pokoju.
- Daj spokój nic mi nie jest, jestem cała i zdrowa po za tym dobrze się bawiłam.
- Nie gniewasz się na mnie? - spytała zdziwiona
- Nie, słuchaj ja się zaraz zbieram do domu, lepiej powiedz kiedy mnie odwiedzisz.
- Za niedługo chłopaki będą mieć mecz w Gdańsku więc postaram się wpaść i obejrzeć twoje mieszkanie po remoncie – oznajmiła.
- Trzymam cię za słowo! - uśmiechnęłam się. - A teraz idę pod prysznic, bo czuje, że bardzo tego  potrzebuje.
Wzięłam prysznic. Dziś już nie było tak ciepło i pęknie jak wczoraj tylko padał rzęsisty deszcz. Więc postawiłam na wygodę. Założyłam długie spodnie czarną bokserem oraz bluzę z kapturem, a na nogi moje ukochane trampki. Włosy związałam w kucyk i wyszłam z toalety.
- Melka, co tam u twojej siostry słychać? - spytała Monika.
- A ledwo nadąża. Praca rodzina dom, ale jest szczęśliwa i już planują kolejne dziecko jak Lenka podrośnie – oznajmiłam. - Idę szukać moich kolczyków, bo gdzieś mi się zapodziały - ruszyłam w stronę pokoju Wojtka i chłopaków.
Kiedy weszłam do ich sypialni nie zdziwiło mnie to. że Karol z Włodarczykiem dalej  grali na konsoli, a Wrona grał w ta sama grę, co oni tylko że na laptopie.
- Chłopaki to się nazywa uzależnienie albo miłość do piłki nożnej – powiedziałam.
- To jest bardzo zacięta sportowa rywalizacja, Kochana - powiedział Włodi.
- A no dobra czuje się pogaszona - rzekłam. - Grajcie dalej, a ja poszukam swoich kolczyków.
- Na parapecie obok łóżka leżą – poinformował mnie Wojtek.
- Dzięki! – odpowiedziałam, sięgając do parapetu. - To ja już wam nie przeszkadzam – powiedziałam, lecz chłopcy zbytnio się nie przejęli. Wzruszyłam ramionami i wyszłam z pomieszczenia.
- Monika ja się już będę zbierać do domu - oznajmiłam przyjaciółkę.
- Już tak szybko? - spytała zdziwiona. -Ale pożegnasz się chociaż ze mną?
- Jasne możesz mnie doprowadzić do auta i pomachać.
- Nie ma problemu. A z chłopakami się nie żegnasz? - Monika zadawała za dużo pytań.
- Nie, nie chce im przeszkadzać. Przecież wiesz, że nie lubię pożegnań. Powiesz im, że są super goście i jak będą potrzebować fryzjerki, to wiedzą gdzie szukać – mówiłam. 
Wzięłam jedną torbę, a drugą Monia i tak podążaliśmy do mojego samochodu.
- Nawet z Wojtkiem się nie pożegnasz? – zapytała mnie ciekawsko.- Przecież dobrze się bawiliście wczoraj wieczorem.
- Pożegnam się z tobą i powinno to wystarczyć- mówiłam przytulając pannę Kowal.
- Jedź ostrożnie i takie tam -mówiła Monika gdy wsiadałam do pojazdu.
Odpaliłam silnik włączyłam muzykę i odjechałam w stronę domu.
Spała wydaje mi się, że nie zapomnę tego miejsca. Tylko było mi bardzo smutno, że nie porozmawiam z Włodim, bo bardzo fajny z niego chłopak w sumie mogłabym mieć takiego chłopaka - pomyślałam i skupiłam się na drodze.

Wojtek:
- Nie ma Ameli. Pojechała - mówiła Monika idąc korytarzem gdy zobaczyła, że stoję pod drzwiami jej pokoju.
- Ale jak to? – podniosłem brwi do góry ze zdziwienia. - Przecież chciała jeszcze porozmawiać ze mną – skrzyżowałem ręce na piersi.
Kurde, szkoda, że pojechała. Bo wieczór z nią był bardzo miły – pomyślałem.
Dzisiejszy dzień mijał bardzo szybko o stałej porze zeszliśmy z chłopakami na obiad.
Jak zwykle najgłośniej o jedzenie prosili Kurek i Winiar, a zaraz po nich był Kłos. Po zjedzeniu posiłku przy jednym stole jak zwykle zaplanowaliśmy małe partyjki w karty na wieczór. W między czasie udało mi się złapać Monikę i wyciągnąć od niej numer telefonu Amelii. Po czym wysłałem jej sms’a o treści:
 Nie ładnie tak wjeżdżać bez pożegnania :(
Wojtek.

Amelia:
- Uf nareszcie w domu – mruknęłam wchodząc do mojego trzy pokojowego mieszkania i rzuciłam się na kanapę, ale nie zastałam długo spokoju, bo ktoś się próbował do mnie dodzwonić.
- Halo - powiedziałam do słuchawki.
- Dojechałaś cała i zdrowa? - zapytała moja przyjaciółka.
- Tak, dojechałam zaraz będę odpoczywać - oznajmiłam
- To ci nie przeszkadzam. Trzymaj się buźka  - i rozłączyła się.
Zobaczyłam, że mam nie odebrana wiadomość. Przeczytałam ją i długo nie zastanawiałam się aby odpisać.
A co już się stęskniłeś? Nie pożegnałam się, bo nie lubię pożegnań, zawsze płacze. :(
PS. Powiedz mojej przyjaciółce, że jesteś jedyną osoba, której mogła dać numer. :)

Wysłałam wiadomość i zapisałam sobie rozmówcę. W między czasie przyszedł kolejny sms.

Może się stęskniłem, może nie. :) . Jak podróż minęła? Już dotarłaś do domu?

Na mojej twarzy pojawił się uśmiech i z takim wyrazem odpisałam.

Tak jestem cała i zdrowa.
Zaraz planuje położyć się spać. :-)A jak ty tam żyjesz?


Pomimo tego, że nie było późno postanowiłam wziąć odprężającą kąpiel, a zaraz po niej pójść spać. Kąpiel zajęła mi godzinę poczułam się odprężenia i głodna. Zaczęłam szukać czegoś do jedzenia w kuchni. W lodówce znajdowało się tylko mleko i cytryny, na szczęście w szafce znalazłam dwie paczki płatek. Postanowiłam to zjeść. Kiedy usiadłam do jedzenia zobaczyłam, że mam kolejną wiadomość od Wojtka.

 A dziękuję, dobrze zaraz mamy umówione partyjki w karty. :) O tej porze spać no cóż nic innego nie mogę ci napisać w tym wypadku tylko DOBRANOC:-*

Konsumowałam płatki z mlekiem i odpisałam.

Już to widzę wasze partyjki w karty. :-)Miłego wieczoru. ;*  DOBRANOC. :-P

Skończyłam posiłek. Odłożyłam naczynia do zalewu stwierdziłam, że wymyję je rano, bo złapał mnie len i udałam się do sypialni spać.

Wojtek
- No panowie to, co poker czy makao?- zaproponował Igła.
- Makao - odpowiedzieliśmy chórem.
Wieczór z chłopakami minął na grach w karty, jedzeniu oraz na dobrej zabawie. Po godzinie pierwszej w nocy wszyscy poszliśmy spać.


Beta- Hangon

piątek, 28 lutego 2014

Rozdział 4



Wojtek:
Po treningu każdy był szczęśliwy, że mamy wolny weekend. Siedzieliśmy w pokoju, graliśmy w jakąś grę na PSP3. Do imprezy grilla było jeszcze trochę czasu.
- Włodi cieciu, jak podoba ci się Amelia to zagadaj do niej - wypalił ni stąd ni z zowąd Karol
- Zabierz ją na spacer do magicznego Spalskiego lasu - dodał Wrona
- Może mi się podoba, ale co podejdę do niej z tekstem – „Hej fajna laska z ciebie.”. Przecież za takie coś zjedzie mnie gorzej niż Zibiego, a przecież może mieć kogoś - powiedziałem.
- Bo ty boi dupa jesteś, zjedzie cię? – zrobił pauzę. - Trudno się mówi, ale może cię nie zjechać i będzie dobrze - pocieszył mnie Karol.-Weź ubierz się porządnie, bo w dresach dziewczyny nie znajdziesz. I już przestań użalać się nad sobą, olej tamtą znajdź sobie nową kobietę – marudził, jak nie jedna nastolatka.
- Jestem za tym, co powiedział Karollo. I ubierz tą koszulkę i te spodnie – mruknął zadowolony, stylista Andrzej grzebiąc w mojej torbie.
-Najpierw niech się najpierw ogarnie, bo wygląda, jakby wyszedł dopiero z lasu!
Super moi kumple mówią mi jak mam zagadać do dziewczyny, a nawet jak mam się ubrać -żenada. Teraz ustalają kolejkę do łazienki żeby oni zdążyli się ogarnąć. Bo ja mam tam niby długo siedzieć. Jeszcze nie wiem, co wyjdzie z ich rad - pomyślałem.

Amelia:
- Melka zrobisz coś z moimi włosami? – zapytała, dotykając rękoma głowy. -  Błagam cię! - prosiła już prawie gotowa Monika, która miała na sobie dżinsowe szorty i włożoną w nie błękitną luźną koszulę a na nogach miała czarne lordsy.
- Jasne! Siadaj może być jeden dobierany z boku i to spięte w kucyk - spytałam
- Myślę, że jestem w dobrych rękach. Znalazłaś coś dla siebie w moich rzeczach?
- Tak, znalazłam – odpowiedziałam. - Taką sukienkę pudrową w białe groszki - powiedziałam kończąc jej fryzurę.
- Ładnie ci w niej będzie – skwitowała. – O wiele lepiej będzie na tobie leżeć – oznajmiła z uśmiechem na ustach.
- Możesz nie wypominać mi, że urosłam troszkę za dużo? - zagadnęłam z pretensją w głosie.
- Wybaczysz mi? – oczy, jak ze Shreka, i nie mogłam odmówić jej tego.
- No nie wiem, nie wiem – podpuszczałam ją. - Gotowe! - powiedziałam lakierując lekko uczesanie Moni.
- Dobra, łazienka twoja możesz iść - wskazała mi drogę do pomieszczenia.
Mycie i ubieranie zajęło mi jakieś dwadzieścia minut, gorzej było z fryzurą i makijażem. Ale postanowiłam mocno podkreślić moje brązowe tęczówki, a włosy spiąć w luźnego koczka.
-Mel mówiłam, że będzie ci dobrze w tej sukience. Nawet trampki Ci pasują do tej stylówki.
- Nie słódź mi tak, bo przytyję od tego – zaśmiałam się.
- Ale panno Nowak nie odpuszczę, musimy sobie walnąć fotkę - mówiła podekscytowana Kowal i zaczęła wymachiwać telefonem żeby złapać dobre ujęcie.
- Dobra koniec już, idziemy.
Jak na końcówkę czerwca było bardzo gorącą, więc panowie postanowili zrobić grilla. To poszłyśmy z całym asortymentem na dwór.

Wojtek:
Możdżonek z Igłą jak zwykle zajęli się przygotowaniem jedzenia z grilla. Winiar, Kurek i Kubiak poszli załatwiać sprzęt grający. A ja z Zatim, Wroną i Kłosem próbowaliśmy grać w nogę.
- O patrzcie jakie piękne panie idą! - krzyczał Zibi, który próbował się chyba opalać. -Amelio może usiądziesz obok mnie? – poruszył brwiami. - Albo nie postój jeszcze chwilę, bo masz zajebiste nogi! – podniecony, nie mógł usiedzieć na miejscu.
- Ty kpisz czy o drogę pytasz? – zapytała, Amelia z ironią.
- Uuu, ktoś znów będzie się tu kłócił -rzekła Monika przyglądając się wszystkiemu.
No rzeczywiście fajne ma nogi, ona w ogóle to jest fajna - pomyślałem.

Amelia:
- Boże po, co ja zgodziłam się zostać tutaj, ten cały Zibi mnie wkurza - przeklinałam w myślach, to, że tak szybko zgadzam się na pomysły mojej przyjaciółki.
- Zapraszam wszystkich na żarcie. Winiar dawaj muzę do kotleta - krzyczał kierownik imprezy - czytaj Ignaczak.
Po chwili cała reprezentacja znalazła się w altance.
Nie no super, zostało mi tylko miejsce koło tego palanta. Tak Mel zajmę ci fajne miejsce.-mówiłam, że zabiję Monikę naprawdę.
Szukałam wzrokiem innego miejsca licząc na cud.
- Amelia chodź tutaj mamy dla ciebie miejsce – krzyknął Karol pokazując na wolne miejsce pomiędzy nim, a Wojtkiem.
- Dzięki wam, nie muszę siedzieć obok tego napaleńca Zbyszka, jesteście wielcy - powiedziałam na tyle cicho do chłopaków, aby tylko oni to usłyszeli.
- Rozumiem chudzino, że spróbujesz przysmaku Krzysztofa i Marcina? – spytał mnie Igła, kładąc mi na talerz kawał jakiegoś mięsa
- Krzysiu obawiam się, że na jednym kawałku się nie skończy, bo ona potrafi jeść dwa razy więcej od was - oznajmiła wszystkim.
- Kochanie, mam ci przypomnieć jak kiedyś płakałaś, że skończyły się żelki i ciastka, mam to nawet gdzieś nagrane.. - poinformowałam moją przyjaciółkę puszczając jej oczko.
- Dobra jesteśmy kwita - rzekła Monika.
Po przysmakach chłopaków nie było śladu już po pół godziny.
- To co może zagramy w prawda czy wyzwanie? - rzucił nagle Dj Winiar.
- Możemy, tylko nie wiem czy dziewczyny chcą? - powiedział Kurek.
Monika i Ja kiwnęłyśmy głowami na potwierdzenie.
- To ja zacznę! - wyrwał się Karol – Włodi to pytanie czy wyzwanie?
Wszyscy panowie ryknęli śmiechem, tylko Wojtkowi nie było do śmiechu.
- Jak zwykle mnie bierzesz ciekawe, co teraz wymyślisz?  – próbował wybronić się Wojtek.- Dawaj wyzwanie – powiedział pewnie.
- Ha, to tak dzwonisz do swojej matki i mówisz, że zostałeś ojcem? - błysną Kłos.
- Znowu do matki..
- Jak znowu? - spytałam.
- No ostatnio kazał mi dzwonić do matki, żebym się spytał o leki na biegunkę.
- Oj, biedny ty - powiedziałam.
Graliśmy chyba jeszcze z półtorej godziny w tą grę, potem większość panów pod małym wpływem procentów stwierdziła, że pograją w piłkę nożną, Monika z Bartkiem gdzieś wyparowali, a ja zostałam sama z butelką wina.
- Jak zwykle zostałam sama. Było miło ale się skończyło - mówiłam pod nosem.
- Chyba nie podoba ci się nasza impreza, co? - powiedział Wojtek siadając obok mnie.
- Jest spoko, tylko szkoda, że moje przyjaciółka sobie gdzieś poszła i mnie zostawiła – w głosie było słychać pretensję. - Sama nie jesteś, zostanę z tobą, no chyba, że chcesz to sobie pójdę.
-Zostań! I opowiedz mi dlaczego jesteś siatkarzem? - uśmiechnęłam się do niego, chyba chciałam, aby został jak najdłużej obok mnie, bo coś mnie do niego ciągnęło.
- A, ja też chciałbym się zapytać dlaczego jesteś fryzjerką - oznajmił.
- Mogę ci to wszystko opowiedzieć, ale najpierw ty opowiedz pierwszy – oparłam podbródek o rękę.
- No dobra jakoś zawsze ciągnęło mnie do sportów. Jak miałem siedem lat, poszedłem z tatą na mecz siatkówki i po tym oznajmiłem, że ja chcę być siatkarzem. No i rodzice zapisali mnie do klubu, i tak się szkoliłem, raz było lepiej, raz gorzej. Po meczu o mistrzostwo województwa podszedł do mnie tak zwany łowca talentów i dostałem propozycje, grałem w różnych klubach w Polsce, mając dwadzieścia dwa lata wyjechałem do Austrii i tam grałem sezon, a teraz Skra, reprezentacja. Lepiej nie mogło być nie mogło! – zakończył z dumą. - No to teraz, ty opowiadaj, dlaczego fryzjerstwo i dlaczego taka ładna dziewczyna ma takie okropne auto?
- O jejku, długa historia to będzie – oznajmiłam przewracają oczami. -  A więc, tak będąc małą Amelką czesałam wszystkie lalki, ciotki, babcie nie zawsze mi to wychodziło, ale to robiłam. W przedszkolu jak się mnie pytali kim będę w przyszłości, to oczywiście mówiłam „Będę fryzjerką”. Potem w podstawówce i gimnazjum stawiłam się swoje pierwsze poważne kroki w fryzjerstwie farbowałam włosy siostrze i koleżanką robiłam im różne fryzury. I nadszedł czas wyboru dalszej szkoły, to wybrałam zawodówkę po 3 latach zdałam ją z bardzo dobrym wynikiem i byłam już pełno prawną fryzjerką. Po szkole znalazłam pracę w salonie, w którym miałam praktyki przez trzy lata nauki. I tak zostałam fryzjerką, a auto dostałam na osiemnastkę i w cale nie jest takie straszne – skończyłam wzruszając ramionami, delikatnie się uśmiechając. - Pewnie cię zanudziłam możesz iść do chłopaków?

Wojtek:
Kurde, chłopaki dobrze mi poradzili żebym z nią pogadał naprawdę fajna dziewczyna - pomyślałem
- Nigdzie nie idę zostaję tutaj z tobą - dalszą część rozmowy przerwał dzwoniący mój telefon.
- Wojtek odbierz, może to coś ważnego – zawiadomiła mnie Amelia.
- Nie mam ochoty rozmawiać z tą osobą.
- Oj jakiś trudny temat.
- Dzwoni moja była dziewczyna. Zdradzała mnie i była ze mną tylko dla moich pieniędzy jak się dowiedziałem, o tym to zerwałem z nią od razu. I teraz dzwoni do mnie codziennie - wyrzuciłem z siebie wszystko, co miałem do powiedzenia.
- Ej, taki duży chłopak z ciebie, chyba nie będziesz płakał - powiedziała uderzając mnie w ramię.
- To bolało, nie, nie będę płakał – odpowiedziałem. - Ale wiesz to była moja pierwsza dziewczyna, miłość.
- Pewnie mówiła ci, że cię kocha, że jesteś jedyny.
- Skąd to wiesz?
- Ja też zostałam zdradzona przez mojego byłego chłopaka. I wiesz, co z perspektywy czasu stwierdzam, że wcale to nie była taka idealna miłość.
- Ale jak jakiś facet mógł zdradzić taką dziewczynę jak ty? – pomyślałem, dziwiąc się odrobinę. -  Chyba ci zimno? – zapytałem, podając Amelii bluzę
Przez resztę wieczoru piliśmy wino, rozmawialiśmy o wszystkim, i o niczym miałem wrażenie, że znamy się już od bardzo, bardzo dawna i się przyjaźnimy. Nawet nie zauważyliśmy kiedy wszyscy gdzieś poszli i zrobiło się ciemno i późno.

Amelia:
- Wojtek już jest późno i zimno, idziemy spać? – powiedziałam, czując, że wino namieszało mi w głowie.
- Jestem za, chodź odprowadzę cię do pokoju - on też już nie był trzeźwy.
Poszliśmy chwiejnym krokiem w stronę ośrodka i mojego pokoju.
- Zamknięte - złapałam za klamkę drzwi, były zamknięte. - Dziś śpię pod drzwiami – zachichotałam.
- Poczekaj chwilę – oznajmił Włodi i gdzieś sobie poszedł. - Do jutra tam się nie dostaniesz prawdopodobnie Bartek z Moniką chcieli mieć romantyczną noc, bo Bartka nie ma u żadnego z chłopaków, a w jego łóżku śpi Karol, a Wrona w foteli obok też już spał.
Mogę zaoferować ci mój pokój są tam wolne łóżka na pewno sobie coś wybierzesz, no chyba że wolisz spać na korytarzu - wybełkotał.
- Ja się boję tutaj sama zostać, a co dopiero spać - weszliśmy do pokoju, panował tam bałagan no, ale cóż trzeba było gdzieś się przespać. - Ja biorę to łóżko – oznajmiłam.
- Akurat to moje łóżko, ale spij na nim.
- Dziękuję – podbiegłam do Włodarczyka i pocałowałam go w policzek, i wróciłam na miejsce.
Mina Wojtka była bezcenna, ale nie będzie tego pewnie jutro pamiętał. Zgasiłam światło, bo on już spał i ja też poszłam zwiedzać krainę Morfeusza.

piątek, 31 stycznia 2014

Rozdział 3



Oczami Wojtka:
- Ty Włodi, co cię tak długo nie było? – zapytał Andrzej, gdy wchodziłem do pokoju.
- Pani Fryzjer chyba wpadła ci w oko, co stary? – Karol też musiał coś dopowiedzieć.
- Amelia ładna jest, ale wiesz, że ja nie lecę na wszystko, co się rusza - odpowiedziałem, siadając na łóżko.
Brunetka o dużych brązowych oczach, czarującym uśmiechu uśmiechu  jest moim ideałem, ale z tego, co widzę, to Amelia ma chyba wysoko postawioną poprzeczkę. Zadziwiająco potrafi operować swym językiem w postaci ciętej riposty.
- Chłopaki mamy teraz trening zamiast jutro rano, za piętnaście minut na Sali - z rozmyślań wybił mnie Winiar.
- Zaraz będziemy!- ja, Wrona i Kłos odpowiedzieliśmy jednogłośnie.
- Super, to impreza do białego rana! - rozweselił się Karol.
Zabraliśmy rzeczy na trening i poszliśmy na salę.

W tym samym czasie pokój Moniki:
- Wiesz, co? – zagadnęłam. - Normalnie cię zabiję! – powiedziałam do przyjaciółki kierując w nią udawany pistolet.
- Samotność ci nie służy kochana. Robisz się już starą panną - Monika potrafiła powiedzieć to, że potrzebuję chłopaka na wiele sposobów.
- Moniś, trener cię wzywa do siebie. A, i impreza trochę później, bo mamy przełożony trening- prawie, że krzyczał Bartek wchodząc do pokoju.
- Melka jeszcze trochę i pogadamy zabijesz mnie czy coś, poczekaj tutaj, praca wzywa.
- Dobra, dobra leć! – powiedziałam, machając ręką.
- Moniś? Serio? Przecież ona nienawidzi jak ktoś tak do niej mówi – pomyślałam.
Postanowiłam, że wygodnie poczekam na przyjaciółkę i wygodnie usadowiłam się na jej łóżku.
- Jeszcze trochę czasu minie zanim mnie ukatrupisz. Muszę teraz zabrać się za rezerwację hoteli, autobusów i innych rzeczy. Jak chcesz to zostań w pokoju, a jak nie to zaprowadzę cię na trening? - rzekła panna Kowal.
- Pójdę na trening, bo tu zaraz się zanudzę z nudów – powiedziałam lekko się uśmiechając.


Wojtek:
Trenera jeszcze nie było, każdy z nas korzystał i leżał na podłodze w Sali i odpoczywał. Gdy otworzyły się drzwi zerwaliśmy się na równe nogi.
- Spokojnie to tylko, ja przyprowadzam wam widza i spadam - krzyczała Monika nawet nie wchodząc.
Widzem była Amelka. Chyba było jej nie po nosie, że musiała z nami siedzieć.
- Amelka może pograsz z nami? - spytał się Karol.
- Jak bym umiała to bym chętnie pograła, ale jestem łamagą, więc nie – wzruszyła szczupłymi ramionami. -  Ale dziękuję za propozycję - odpowiedziała uśmiechając się siadając na ławeczce.
Chwilę później zaczął się trening, jak zwykle pięćdziesiąt kółek, a że zaczęliśmy marudzić to doszło jeszcze dziesięciu, potem rozciąganie. Złapałem kontakt wzrokowy z naszym widzem oboje się popatrzyliśmy na siebie, a ona odwzajemniła to uśmiechem, i zaczęła słuchać muzyki przez słuchawki.
- Włodi nie gap się tak na nią, bo przestraszysz dziewczynę – zażartował Karol, szturchając mnie w ramię.
Trener podzielił nas na dwa zespoły. Ja byłem z Kurkiem, Kłosem, Pitem, Wlazłym i Zatorskim. A w drużynie przeciwnej był Winiar, Kubiak, Wrona, Możdżonek, Bartman i Ignaczak. Każdy miał dziś ćwiczyć zagrywkę i przyjęcie. Kilka razy spojrzałem na Amelię, siedziała z słuchawkami na uszach nie interesując się otaczającym ją światem.

Amelia:
Siedziałam na tym treningu i biłam się z myślami dotyczącymi salonu. Co chwilę spoglądałam na chłopaków, a  raczej chłopaka. Po prostu na Wojtka. Uważałam, że nie szło im to granie, ale ja się nie znałam? Dalej myślałam o swoim salonie za niedługo już nie będzie chyba należał do mnie. Nie wiedziałam czy jak wezmę te pieniądze to będzie dobry wybór, potrzebowałam jakiegoś znaku z nieba, że podejmuję słuszną decyzję.
Siedziałam oderwana od tego, co się tam działo, ale nagle świsnęło mi coś obok nosa z taką prędkością, że spadłam z ławki, doszło do mnie, co się stało dopiero, gdy usłyszałam śmiechy chłopaków.
- Trzeba było się tak nie wyłączać to byś się nie przestraszyła - powiedział Żartowniś, pomagając mi wstać, gdy reszta tarzała się ze śmiechu.
- Tak zwalcie wszystko na biedną zamyśloną dziewczynę  – powiedziałam udając obrażoną.
- Dobra, przepraszam – podniósł ręce do góry Winiar w geście poddania.
- Pozwolicie, że już nie będę ryzykowała życia i wyjdę na dwór? – mówiłam wychodząc z Sali.
 Wyszłam i usiadłam na ławkę.
- To był znak, już wiem zadzwonię do pani Aldony  – pomyślałam i od razu wykręciłam numer do niej.
- Dzień dobry może Pani rozmawiać? - rzekłam do telefonu.
- Mogę, ale mów szybko.
- W poniedziałek proszę przygotować papiery i pieniądze przyjadę podpiszę to, co trzeba zabiorę swoje rzeczy i to wszystko.
- O nie wiedziałam, że tak szybko podejmiesz decyzję. Ale dobrze dziękuję za informację w takim razie do poniedziałku.
- Do poniedziałku - rozłączyłam się, a chłopaki właśnie skończyli trening i wyszli z hali.
- To, co panowie IMPREZKA za niedługo? - darł się Karol Kłos wychodząc. – O, a ty Amelko też jesteś oczywiście zaproszona - przypomniało się mu, gdy mnie zobaczył.
-Dzięki, skorzystam z zaproszenia - uśmiechnęłam się do niego i postanowiłam dalej posiedzieć na świeżym powietrzu.
- Melka już możemy pogadać  – krzyczała Monika.
- Zdecydowałam, że biorę pieniądze i odchodzę z salonu – poinformowałam ją, kiedy siadała obok mnie.
Westchnęła.
- I dobrze, widocznie tak miało być – skwitowała. -  Słuchaj, trzeba pojechać na jakieś zakupy na imprezę. Bo z tego, co wiem to chłopaki mają to, czego nie lubimy.
- Czyli piwo? – przerwałam jej.
- Tak. Chodź do pokoju lekko się ogarniemy, wezmę auto od Bartka i pojedziemy.
- O nie! Pojedziemy moim, bo autem Kurka zajmie nam to wieczność, bo boisz się nim jeździć - uśmiechnęłam się do przyjaciółki i poszłyśmy w stronę pokoju.

Wojtek:
- Czy wiecie, że Britney Spears wraca na rynek muzyczny? - mówił Karollo wchodzący, czytając jakąś gazetę.
- Znów zabrałeś Monice jej ulubione pisemko?- popatrzył. - Znów się wścieknie – pokręcił głową Wrona.
- Daj pooglądam sobie póki nie zniknie gdzieś w czasoprzestrzeni tego obiektu  –powiedziałem do Kłosa. Zacząłem przeglądać czasopismo nie było w nim nic ciekawego, plotki, damskie ciuchy, makijaż.
Ale nudna ta gazeta wszędzie ubrania makijaż i ubrania, zaraz, zaraz ta dziewczyna wydaję mi się znajoma -  zapaliła mi się lampka w głowie.
- Albo mam zwidy albo kupię sobie okulary. Widzę tu Amelię! – podniosłem głos do chłopaków.
-  Gdzie? Pokaż! - Karol od razu zareagował. – Nie tu to nie ona, ale tu tak.
- Nie no gdzie przecież ona ma ciemne włosy. A ta ma tutaj jasne.- zacząłem się kłócić z Kłosem.
- Wiesz, co może chodźmy się jej spytać, bo ja mówię ci, że tu jest ona a nie tu - zaczął przeglądać kartki. I wyszedł z pokoju a ja za nim
- Daleko nie musimy iść, mówię ci, że to nie ona. Jak już, to dalej jest ona - mówił Wojtek.
-Amelko jest sprawa. Czy ty jesteś na tym zdjęciu? – spytał Karollo, przykładając na wysokości jej twarzy gazetę, tak jakby porównywał rzeczywistość z fotografią.
- Nowy numer Glamour.
- No już wszystko jasne tu jest moja gazeta - przerwała Monika, Amelii zabijając ją i nas wzrokiem.


Amelia:
No dzięki chłopaki mogłam jej sama powiedzieć, że miałam sesję do Glamour jej ulubionej gazety, a teraz będę miała kazanie -  pomyślałam.
- Takim drobnym druczkiem pisze imię i nazwisko modelki. Możecie je przeczytać.- uśmiechnęłam się do chłopaków
- Daj - zabrał gazetę Wojtek Karolowi.- Fotograf Józef Kowalski, stylizacja Katarzyna Muller, Modelka - Amelia Nowak - czytał Wojtek. - Ha,  mówiłem, że to ty tutaj jesteś! – powiedział szczęśliwy do mnie.
- I miałeś rację,  mam całą jedną stronę w gazecie - mówiłam.
- Dobra chodź, bo nam sklep zamkną - powiedziała Monika idąc w stronę auta. A ja szłam za nią.- Mogłaś się pochwalić przez telefon, chociaż, że miałaś sesję do mojej ulubionej gazety to bym wykupiła cały nakład - gadała wchodząc do auta.
- Nie wiedziałam, że będzie tak szybko będzie ten numer. Nie obrażaj się na mnie. I mów gdzie mam jechać.
- Nie obrażę się jak dostane autograf - powiedziała śmiejąc się.- Yyy.. jedź prosto.
Droga do sklepu zajęła nam pięć minut.
-To, co kupujemy sobie jakieś dobre wino?- spytałam.
- Jestem za i jeszcze kupmy chłopakom dwa sześciooopaki – wyszczerzyła się.
- I dużo chipsów, i coś w tym stylu - chodziłam po sklepie pakując paczki z chrupkami, paluszkami do koszka. A Monika wybierała alkohol.
- Weźmiemy im Lecha, bo jest w opakowaniu, a dla nas jedno białe drugie czerwone wino
- Ale tylko słodkie - przerwałam jej- To jest dobre - pokazałam jej butelkę z trunkiem.
- Okej, to już mamy wszytko idziemy płacić - uśmiechnęła się do mnie.
- Już wiem, co znaczy ten uśmiech, ty dajesz kasę ja płacę.
- Tak - przerwała mi. - Jak za małolata.
I zaczęłyśmy rozpakowywać na taśmę swoje zakupy.
- Dzień dobry - powiedziałam, gdy nadeszła moja kolej kupowania.
- Dzień dobry, a dowodzik jest? – zapytał kasjer szalenie rozbawiając mnie tym.
- Niestety nie ma - spojrzałam na Monikę ona musiała wyjść ze sklepu żeby nie wybuchnąć śmiechem
- To teraz kupisz tylko chrupki i tą resztę, a po alkohol przyjdziesz jak będziesz miała dowód - pan sprzedawca mówił bardzo surowo.
- To ja jednak znalazłam ten dowód - podałam kawałek plastiku, który wyjęłam z portfela i podałam pracownikowi.
- Bardzo zabawne - bąknął pod nosem, skasował produkty ja zapłaciłam i wyszłam.
- Nie wierzę, że dalej to robisz. Znam ten numer odkąd mamy dowody - mówiła Monika powstrzymując śmiech.
- A ja nie wierzę, że dalej pytają mnie o dowód. Na prawdę nie wyglądam, na dwadzieścia trzy lata?
Zapakowałyśmy zakupy na tylnie siedzenie, bo niestety bagażnik zamknął się w sobie i nie chciał się otworzyć,
- Mamy półtorej godziny do imprezy. Więc ruszamy ogarniać się - oznajmiła patrząc na zegarek..
- Dobrze szefowo! - powiedziałam.
Przyjechałyśmy na miejsce zabrałyśmy produkty i ruszyłyśmy w stronę jej pokoju. Szykować się na party.

Beta -Hangon