Jeszcze jakieś dwa miesiące temu miałam dobrze płatną pracę,
brak czasu na zmartwienia z powodu napiętego grafiku w tygodniu. Praca, a w
weekendy, szkoła czasem jeszcze jakieś zlecenia na sesje do kolorowych gazet. W
domu zawsze czysto i idealnie jak w szwajcarskim zegarku. Lodówka prawie zawsze
pusta, jak dziadkowie przyjechali, to napakowali do niej tyle, że nie mogła się
zamknąć. Każdy mój dzień wyglądał tak samo 8.30 pobudka, szybki prysznic potem
kawa w osiedlowej piekarni, zawsze kupowałam ciepłe Cruasanty na śniadanie.
Potem bieg do auta z prośbami w głowie żeby odpaliło. Potem
już dwadzieścia klientek w między czasie plotki z Panią Aldoną. O godzinie
dwudziestej wracałam do domu, po czym albo, ja albo Monika dzwoniła do mnie i gawędziłyśmy
długie godziny. Teraz się nie widujemy tak często jak kiedyś, bo Monia ma swoją
wymarzoną pracę i siedzi w Spale z siatkarzami i jej wielką miłością Bartkiem.
A ja nie narzekam na brak swojej drugiej połówki, bo taka raczej nie istnieje,
istniała kiedyś, ale zostawiła mnie jakieś trzy lata temu, dla jakiejś
długonogiej blondynki. Albo po prostu nie mam czasu na związki.
I tak dzień w dzień dom, praca, dom.
Jest
piątek właśnie wróciłam do domu z kubełkiem lodów czekoladowych i butelką
ulubionego wina, siadam przed telewizorem włączam komedię romantyczną, czyli
wyciskacz łez, po jakimś czasie słyszę dzwoniący telefon.
- Melka mam dla ciebie propozycję nie do odrzucenia - mówi
podekscytowanym głosem moja najlepsza przyjaciółka.
- No hej, słucham cię, co to za propozycja?- odpowiadam.
- Jest sprawa, chłopaki potrzebują fryzjera na już, bo mają
konferencję w niedzielę i wpisałam ciebie. I co ty na to? Oczywiście nie za
darmo - opowiedziała niemal, że jednym tchem Monika.
- I ja mam być najlepiej jutro rano na miejscu? – spytałam nieco
poirytowana.
- Jak możesz, to nawet dziś w nocy możesz przyjechać –
mówiła szczęśliwa.
- Nie! Dziś w nocy nie będę jechać, ale jutro przyjadę i cię
zabiję! - powiedziałam bardzo poważnie i rozłączyłam się. Wyłączyłam film,
schowałam wino wraz lodami do lodówki i poszłam spać.
Beta: Hangon
Beta: Hangon