Zjechałyśmy windą na parter i ruszyłyśmy wzdłuż długiego
korytarza, prowadził nas na miejsce.
- No i nie wypiłyśmy tej kawy. A ja głupia nawet nie
spytałam się, czy nie chcesz czegoś zjeść, ale znając ciebie to nie jadłaś
śniadania przed wyjazdem - wypaliła Monika
- Spokojnie nie chcę. Jadłam batoniki po drodze – odpowiedziałam,
czekając na odpowiedź przyjaciółki.
- Cała ty. Zdziwiłabym się jak byś powiedziała tak jadłam
śniadanie w domu – zażartowała przyjaciółka.
- Ale tak i tak mnie kochasz - cmoknęłam ją w policzek.
- Tak, kocham. Ale daruj sobie te czułości. Do roboty, a
nie!- machnęła ręką i otworzyła drzwi do Sali. Weszłam za nią, byłyśmy chyba
nie widzialne, bo nikt nie zauważył naszego wejścia.
Wszyscy panowie cisnęli się wokół jednego stołu, większość z
nich znałam przez Monie, bo zanim przyjechała tutaj do pracy, to oglądała
wszystkie mecze reprezentacyjne. Grali w jakąś grę, ale gdy któryś powiedział –
Kent, to musiałam powstrzymać śmiech, prawie w ogóle nie byłam
zdziwiona, że faceci po dwadzieścia i trzydzieści kilka lat grają w grę z
koloni.
- Dobra chłopaki proszę o chwilę uwagi. To jest Amelia i
będzie dziś waszą fryzjerką - przedstawiła mnie. Momentalnie dwunastu facetów spojrzało
na mnie przenikliwie.
- Chyba striptizerką - próbował żartować jeden z nich, mnie to
nie bawiło, ale panów i owszem, bo wszyscy się śmiali w głos.
- Oj chyba ktoś tu potrzebuje podnieść swoje ego albo jest
niewyżyty. Wiesz dam ci numer do specjalisty, bo może musisz z kimś pogadać,
albo jednak nie wiesz po drodze mijałam takie panie, które świadczą różne
usługi, może skorzystasz opłacę ci to - wymówiłam
te wszystkie słowa z zaciśniętą szczęką, próbując nie wybuchnąć ze złości.
- Oj to miało zaboleć, nie udało ci się skarbie - wypalił
Bartman. A wszyscy uważnie przyglądali się tej konwersacji.
- Nie słódź mi tutaj, bo mogę cię unieszczęśliwić na dłuższą
chwilę – pokazałam maszynkę, którą
właśnie wyjęłam z pudła.
- Ostra jesteś – wzruszył brwiami. - Ale ze mną nie będzie
ci tak łatwo – wyszczerzył się Zibi.
Boże, co te wszystkie laski w nim widzą, kupa mięśni i
zero mózgu. Pewnie myśli nie tą częścią ciała, co potrzeba – pokręciłam głową zerkając na nich
wszystkich.
- Dobrze, a więc panie Bartman zapraszam do strzyżenia
będziesz pierwszy – stanęłam w bojowym humorze. - Sam się zgłosiłeś na
ochotnika – mruknęłam triumfalnie.
- Mel mówiłam tobie,
że są najgorsi klienci jakich możesz mieć – przypomniała mi Monika, puszczając
do mnie oczko.
- Jak muszę być pierwszy, to zaczynajmy, bo nie chcę spędzić
godziny na fotelu, Pani Amelio - rzekł z
dziwnym wyrazem twarzy, który miał być uśmiechem.
- A więc panie Zbigniewie tniemy na jeden milimetr czy na
zero? – powiedziałam z powagą w głosie. Chyba delikatnie się wystraszył.
- Nie, nie! – krzyknął od razu. - Tak żeby było ładnie – delikatnie
wymawiał słowa, błagalnym głosem.
Dobra zlituję się nad nim, bo już jest skrzywdzony przez
los nie posiada rozumu - pomyślałam.
Robienie mu fryzury nie było wcale trudne. Standard cięcia
męskiego krótsze boki i dłuższa góra, zajęło mi to piętnaście minut, ale wyszło
z satysfakcjonującym wynikiem końcowym.
- No i co bolało? – spytałam, lekko chichocząc pod nosem.
- Przyznaję, że jesteś nawet dobra – powiedział, odwracając
się do mnie. – A nawet cię polubiłem – dodał po chwili. – Lubię ostre
dziewczyny – znów poruszył brwiami, uśmiechając się.
- To kto następny? - rzuciłam, czując się troszkę lepiej.
Panowie już ustalili kolejkę, kolejny był Paweł Zatorski z
nim nie było jakiś zbędnych wymian poglądów tak samo jak z Grześkiem Boćkiem,
Fabianem Drzyzgą, Michałem Kubiakiem i Marcinem Możdżonkiem.
Następni panowie byli też bardzo łatwymi klientami, ale ich
poczucie humoru nie ułatwiało mi pracy.
-Pani Amelko, wie pani już te odrosty trzeba by zrobić, bo
są koszmarne - mówił damskim głosem Michał Winiarski
- Mamy na pokładzie żartownisia – stanęłam, zakładając jedną
rękę na biodro.
Po Winiarze był Andrzej Wrona, który chciał aby jego włosy
były takie jak są teraz, czyli żadnego progresu. Kurek, Kłos i Ignaczak mieli
takie same wymagania, ale na strzyżeniu każdego poświęciłam po pół godziny, bo
ich żarty powodowały, że płakałam ze śmiechu.
- Poczekasz chwilkę, skoczę tylko po coś do picia? - powiedziałam do bruneta, który był ostatni w
kolejce
- Dobrze poczekam – odpowiedział miło. - Albo wiesz co? – zapytał
po małej chwili. – Usiądź, ja przyniosę tobie coś do picia, hm? – spytał,
uważnie na mnie patrząc.
- Dzięki, jeśli ci to nie przeszkadza – odpowiedziałam,
uważnie przypatrując się mu.
- Melka już skończyłaś? Chodź idziemy na kawę!- wparowała do
pomieszczenia Monika.
Nawet nie zauważyłam, że wszyscy panowie sobie po prostu
poszli.
- Chętnie, ale został mi..- musiałam się skupić, bo wypadło
mi jego nazwisko z głowy. – Włodarczyk! Tak, on mi jeszcze został.
- Znalazłem tylko wodę. Może być? – zawołał mężczyzna
wchodząc do Sali.
- Tak może. Dziękuję - odpowiedziałam i próbowałam obdarować
chłopaka szczerym uśmiechem.
- Ach tak wy się pewnie nie znacie. Wojtek, to Amelia.
Amelia, to Wojtek – przedstawiła nas Monia i wyleciała z pomieszczenia.
- Miło mi - rzekł i wyciągnął z uśmiechem w moją stronę
rękę.
- Mi również miło - nie powiedziałam nic odkrywczego, ale
odwzajemniłam uścisk dłoni.
Przyjrzałam się Wojtkowi, na pewno miał ponad dwadzieścia lat,
ale dokładnie ile, to nie byłam w stanie powiedzieć. Był wysoki, ale jak był by
niski nie byłby siatkarzem, jego brązowe oczy wydawały się smutne, włosy
również miał brązowe, uśmiech z jego twarzy chyba nigdy nie schodził.
-To co, jak tniemy?- spytałam wyrywając się z letargu.
- Hmm? – chwilę pomyślał. Może boki troszkę krócej od góry? –
zapytał, podnosząc swe tęczówki na mnie.
- Jasne – rzuciłam. - Już się robi! – powiedziałam z
entuzjazmem w głosie.
Zajęło mi, to około dziesięć minut.
- Gotowe! – powiedziałam, zdejmując z niego ochronkę.
- Dzięki - odpowiedział chłopak, wstając z miejsca.
- Wojtek powiedz mi skąd mogę wziąć miotłę? Bo muszę to
posprzątać.
- Na korytarzu stał wózek z miotłami i innymi rzeczami,
powinien dalej tam stać.
- I co już skończyłaś? – wpadła, jak strzała panna Kowal.
- Tak, tylko posprzątam i już mogę iść na upragnioną kawę -
rzekłam do przyjaciółki.
- Ty tego nie musisz sprzątać. A i zapomniałam ci powiedzieć
zostajesz na noc, bo jest mała impreza, i ty też jesteś zaproszona -
powiedziała uradowana z błyskiem w oku.
- Mogłam się tego spodziewać. Chodź na tą kawę - nie
udawałam obrażonej, bo taka była Monika po niej można było się wszystkiego
spodziewać.
Beta: Hangon
Dla takiego świetnego i wprawionego fryzjera to szybka akcja obcinac wlosy mezczyznom.
OdpowiedzUsuńCzekam na nastepny
Jak widać nie mieli żadnych większych wymagań to poszło szybko i sprawnie :)
UsuńPozdrawiam :)
Teraz proponuję Ci żebyś napisała z Wojtka strony, jak postrzega Amelkę. :) Bo, jak tylko będziesz ciągnęła z jej perspektywy, możesz się w tym nieźle zaplątać i stanąć w miejscu, a nikt tego nie chce. A po drugie, gdy dojdzie do magicznej sceny, też będzie mi o wiele lepiej. :))
OdpowiedzUsuńNa razie jest fajnie, chociaż lekka zmiana tekstu powstała. Coraz bardziej podoba mi się ta fucha Betki. Dziękuję Ci, że mnie wybrałaś!
Właśnie myślałam nad wprowadzeniem perspektywy Wojtka w kolejnej części :) i teraz jako że mam twój głos doradczy nad trzecią częścią muszę jeszcze dużo popracować :)
UsuńPamiętam, że twoje betowanie zaczęło się od krótkiego tekstu i ciągnie się do dziś z małą przerwą :)
To ja ci dziękuję że masz ochotę sprawdzać te wypociny :) , z których zazwyczaj dostaję 2+ albo 3 w szkole :/!
Sama nie jesteś, ostatnio też dostałam 2. Ale się przyznaję, iż nie umiem pisać wypracowań.
UsuńPodoba mi się i zostaje :) w wolnej chwili zapraszam do mnie :)
OdpowiedzUsuńJeszcze prośba, informujesz może przez gg? Jeśli tak to mogłabym przyłączyć? 39908090 ;) pozdrawiam.
Dziękuję :) Na pewno zajrzę :)
UsuńNie informuję przez gg, ale mogę cię informować :)
Aaaaaa! Bartman mój! <3
OdpowiedzUsuńCzekam na więcej. :) U mnie możliwe, że też coś powstanie około końca tygodnia, ale to dam znać. :)
Jeezu, Zibi ;) Jaka beka <3
OdpowiedzUsuńCześć. Tutaj Dośka, może mnie kojarzysz. Chcę pomóc dziewczynie, która właśnie wkroczyła w bloggowy świat. Pisze o Michale Kubiaku i opowiadanie zapowiada się fantastycznie! Michał już jest po ślubie i ma rodzinę! Zapraszam na http://zakochana-para.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Dośka. ;)
10 rozdział zawitał na moim blogu, zapraszam. :>
OdpowiedzUsuńhttp://my-own-destiny-is-you.blogspot.com/
Wybacz mi to kilkunastominutowe spóźnienie. Miałam przecież zajrzeć wczoraj.
OdpowiedzUsuńAkcja nabiera tempa, choć przyznaję, że wątek miłosny jest mi najmniej bliski ze wszystkich możliwych.
Amelka jest dziewczyną z charakterkiem. Chciałabym się bardziej przyjrzeć osobowości Wojtka. Może następnym razem?
Mam kilka uwag, co do fuchy Ani. Ale przekażę je osobiście :>
Tak trzymać!
Ściskam.
czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział :)
OdpowiedzUsuńhttp://siatkarski-chaos-kontrolowany.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńzapraszam. :)
I tak bezczelnie obrażać Bartmana taka z Ciebie " fanka" ?. Trzeba mieć szacunek do każdego, KAŻDEGO zawodnika, a nie tylko wybranych. To,że jest muskularny, nie równa się z brakiem mózgu, jest dość opryskliwy, ale taką ma naturę, a to, nie upoważnia Cię do pisania takich bzdur. Nie kreuj czegoś, czego nie ma.Robisz bardzo dużo błędów, popracuj nad tym.
OdpowiedzUsuńWszędzie są czarne charaktery ktoś musiał nim być również w moim odpowiadaniu, a poza tym napisałam że to co piszę jest FIKCJĄ więc to jest moje wyobrażenie tego zawodnika ale czy to oznacza że go nie lubię i nie mam do niego szacunku? Wiem że robię błędy dziękuję za wytknięcie mi ich! Pozdrawiam :)
Usuń