sobota, 4 stycznia 2014

Rozdział 1



 Godzina 6.00, a ja już na nogach - Ach, czego się nie robi dla przyjaciółki? Ale tak i tak ją uduszę! Szybki prysznic, jest dziś ciepło – w końcu koniec czerwca, założę, więc jasne dżinsowe szorty, czarną luźną koszulkę, a na nogi wkładam moje ukochane trampki. Dopakowuję mój kufer z przyrządami fryzjerskimi oraz prywatną torbę, sprawdzam czy mam wszystkie dokumenty.
- Dobra w zasadzie, to gdzie, ja mam jechać wiem tylko tyle, że Spała.Super! – mówię wsiadając do samochodu.
Na stacji benzynowej tankuję do pełna - Jeszcze pewnie czeka mnie to dziesięć razy. Kupiłam jeszcze pięć batoników i trzy puszki pepsi - Pan w kasie dziwnie się na mnie patrzył, ale no cóż no trudno. I znów proszę w myślach, żeby moje BMW E34 odpaliło. Udało się! Włączam muzykę ostatnio moją ulubioną piosenkę - Daft Punk- Get Lucky. Po drodze zaliczam trzy stacje benzynowe. Godzina 9.20 docieram bliżej lub dalej miejsca docelowego, teraz już Monika musi mnie pokierować telefonicznie do celu.
- Halo! – słyszę w słuchawce zaspany głos przyjaciółki.
- Nie no stara nie mów, że jeszcze śpisz? Ja już jestem prawie na miejscu - odpowiedziałam nieco podirytowana.
- Co tak szybko!? A gdzie jesteś? - wykrzyczała zdziwiona
- Hm.. w Spale, koło musztardowego domu - powiedziałam rozglądając się wokoło.
- To musisz jechać asfaltową drogą.
- Ale tu wszędzie jest asfalt - roześmiałam się.
- Daj mi piętnaście minut i tam się zjawię - rozłączyła się.
- O kurde, jakie zadupie, co ja tu robię? Dlaczego zawsze daję się wciągnąć w jakieś gówno? Znając moją kochaną przyjaciółkę, to te piętnaście minut zamieni się w dwie godziny. To miejsce mnie przeraża - mówiłam w myślach przeklinając dzień, w którym poznałam Monie.
Po jakimś czasie podjeżdża nieznane mi czarne ogromne auto.
-Zajebiście. Jeszcze mnie wywiozą do lasu i zakopią żywcem. Suuper! - burknęłam pod nosem.
- Melka! Boże, jak ty wyglądasz jak jakaś małolata, nie poznałam cię!- wykrzyczała Monika wyskakując z auta.
- O to, ty myślałam, że to jacyś zboczeńcy, którzy chcą mnie wywieźć do lasu - przytuliłam się do przyjaciółki.
- Też się cieszę, że cię widzę. To furka Bartka, bo moje padło - powiedziała i odwzajemniła uścisk.
- Brakuje mi ciebie w tym nudnym mieście -rzekłam.
- Dobra, koniec tych czułości. Jak szybko się uwiniesz z chłopakami, to będziemy miały dużo czasu na ploteczki. A teraz jedź za mną, tylko się nie przeraź, mam zakaz jechania szybciej niż dwadzieścia na godzinę – powiedziała i wsiadła do auta
Zrobiłam to samo po odpaleniu silnika w radiu grali „Donatan&Cleo – My Słowianie”, utwór ten wprowadził mnie w bardzo radosny nastrój. Niestety musiałam przyciszyć odtwarzacz, bo ktoś próbował się do mnie dodzwonić. Była to pani Aldona.
- Dzień dobry Amelio. Mam ważną sprawę czy możesz teraz rozmawiać? - spytała poważnym głosem.
Nie mam, co robić tylko rozmawiać z nią na poważne tematy!?- pomyślałam.
- Tak, oczywiście mogę. Chwilkę tylko przełączę na głośnik, bo jestem w samochodzie -powiedziałam.
- Posłuchaj dostałam propozycje od sieci „Lady”. I chyba wiesz, o co chcę cię zapytać? -rzekła.
- Jeżeli chodzi, o mnie nie jestem zachwycona tą propozycją, nawet jestem na nie.
- Byłam przygotowana na taką twoją odpowiedź, ale wiesz, że ja decyduje o ostatecznym losie salonu, ty tylko dałaś pieniądze na małą odnowę – mruknęła z przekąsem.
- Sto pięćdziesiąt tysięcy złotych to dla pani mało? Zakład był na skraju bankructwa jak miała pani pięć klientek dziennie, to było bardzo dobrze, będąc na praktyce nie dostawałam pieniędzy. Gdy dostałam pieniądze od rodziców na osiemnaste urodziny postanowiłam stworzyć sobie i pani nowe, a zarazem lepsze miejsce pracy, a teraz mam zostać na lodzie – mówiłam, jak nakręcona.
- Dobrze nie zbankrutowałam dzięki tobie, ale teraz mam szansę na unormowanie moich zarobków i pracowania na emeryturę. Proponuję ci dziesięć tysięcy w zmian za twoją część firmy i oddam ci twoje pieniądze. Gdyby nie to, że sieć każe mieć jednego właściciela, to dalej byś była współwłaścicielką salonu, ale pod inną nazwą.
- I pani chce sprzedać się sieci? Prawie trzydzieści lat pracy na renomę i nazwę salonu pójdzie się, za przeproszeniem jebać! – warknęłam.  
- Hamuj się ze słowami. Daję ci sto sześćdziesiąt tysięcy za to żebyś wyniosła się z salonu. I to jest moja dobra wola, że proponuję ci pieniądze, równie dobrze mogę wręczyć tobie wypowiedzenie i się pożegnać. Masz czas do jutra rana na odpowiedź. Żegnam - rozłączyła się.
Czułam, że w jednej chwili wbił mi ktoś nóż w serce, ten salon to mój drugi dom albo moje dziecko.
- Ej, co jest wysiadasz czy nie? – krzyczała Monika waląc w szybę.
- Dobra, z kim tak romansowałaś przez ten telefon, opowiadaj o nim?- powiedziała całkiem poważnie, gdy wysiadałam z auta.
- To była moja szefowa. Od poniedziałku będę szukała nowej pracy. Fajny romans, prawda? - rzekłam bez entuzjazmu.
-Ale jak to? Przecież jesteś współwłaścicielką, ona nie może cię tak po prostu zwolnić - zabłysnęła wiedzą.
-Właśnie, że może, bo daje mi za to pieniądze. Więc poszukam nowej pracy. Chodźmy już nie chcę o tym rozmawiać – wściekłość wylewała się ze mnie tonami.
- Jest dziesiąta panowie za godzinę kończą trening. Chodź napijemy się kawy - zaproponowała
Zgodziłam się, wyjęłam rzeczy z bagażnika i ruszyłyśmy w stronę pokoju panny Kowal.
Obiekt z zewnątrz wydawał się ogromny miał trzy hale obok głównego budynku, do którego zmierzałyśmy. Wjechałyśmy windą na trzecie piętro, pokój Moniki miał numer 111.
- Czuj się jak u siebie w domu -powiedziała otwierając drzwi do pomieszczenia.
- I tak teraz mieszkasz? Bardzo gustownie urządzone, jak na koloni, na której byłyśmy jakieś dwanaście lat temu - zażartowałam i obie zaczęłyśmy się śmiać.
- Mój pokój jest mało ważny, powiedz mi lepiej jak twoje sprawy sercowe się mają? - wkroczyła na niezręczny temat.
-Moje sprawy sercowe mają się nijak, właściwie ich nie ma - odpowiedziałam krótko i zwięźle.
-Ale jak to od pięciu czy sześciu lat nie masz kontaktu z facetami? - dalej ciągnęła temat.
-Tak minęło już pięć lat odkąd przyłapałam tego dupka, po pięciu latach związku jak obracał moją koleżankę w jego łóżku. I dalej nie umiem poukładać sobie życia. Niby jest dobrze, bo nie mam czasu o tym myśleć, ale wiesz, że jest mi ciężko. Boję się znów w coś angażować żeby nie bolało - powiedziałam, po czym rozpłakałam się. Monika była jedną z niewielu osób, z którą byłam bardzo szczera. Moja przyjaciółka jak zawsze w takich sytuacjach milkła, i tylko przytulała mnie, dając się wypłakać bez zbędnych pocieszeń. Gdy już się wypłakałam do łazienki, aby przywrócić się do stanu normalnego.
- Ciekawe czyja ta trupiasta beemka – rzuciłam pytaniem, w między czasie ktoś wpadł do pomieszczenia. Był to Kłos, a za nim wszedł Kurek, chłopak Moni.
-Trupiasta powiadasz? Ale, pod jakim względem? – powiedziałam, a jego twarz przybrała dziwny wygląd.
-Czy chcesz powiedzieć, że to twoje auto? – spytał.
-Jeżeli chodzi ci o kiedyś pięknie czerwone, a teraz nieco wypłowiałe BMW Kombi? To i owszem jest moje - odpowiedziałam.
-Melka poznaj Karola. Miałam dokładnie takie samo przywitanie jak ty. I przyzwyczaj się oni wchodzą bez pukania – poinformowała mnie Monika.
- Cześć,  Amelia jestem. Będę dziś twoją i twoich kolegów fryzjerką - przedstawiłam się.
-Karol pomóż mi zebrać chłopaków do konferencyjnej - powiedział Bartek i obaj wyszli.
-Mel możesz się szykować na najwybredniejszych klientów w twojej karierze - zażartowała Kowal.
- Spokojnie jestem na to gotowa. Jak któryś zechce ombre albo byleage to da się zrobić - obie zaczęłyśmy się śmiać.
- Chłopaki już czekają. Ostrzegam nie są zachwyceni - rzekł Bartek przez drzwi i poszedł dalej.
Wzięłam swój kuferek, przejrzałam się w lustrze, oczy miałam jeszcze lekko opuchnięte od płaczu, ale ogólnie nie wyglądałam tak źle.
- Prowadź -  rzekłam do przyjaciółki.

Beta: Hangon

15 komentarzy:

  1. Hahaha! Kłos mistrz stwierdzeń.
    Dobrze, ze tym autem przyjechala kolezanka a nie jak myslala Amelka jacys zboczency. :D
    Dorobi sie na nowe auto i bedzie git. Kto wie moze kupi za oddane piniadze od szefowej?
    Ciekawa jestem dalszych losow.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeszcze będzie nie jeden epizod z Kłosem :) Ja również pozdrawiam :)

      Usuń
  2. Kłosiu! Jak miło. Choć wolę Bartmana. <3
    Czekam na dalsze rozdziały i dziękuję za powiadomienie. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie ma sprawy :) Bartman też miał swój epizod :)

      Usuń
  3. Żeby nie było.. beta też się wypowie!
    Gdy poprawiałam tę część, nie spodziewałam się tam wzmianki o tym musztardowym domku i asfaltowej drodze - Nasza rozmowa przez telefon. Było śmiesznie! :D
    Okej omińmy to.. pitu, pitu chce wreszcie przeczytać pierwsze spotkanie Amelki i Wojtka! A potem się zacznie.. A ja czekam na swój udział tutaj!
    Ściskam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zaraz się dowiesz co jak przebiega ich pierwsze spotkanie :) Musiałam dodać tą rozmowę :) Wiem że już nie możesz się doczekać na swoją scenę :) ale dajmy im czas :*

      Usuń
    2. Znasz mnie zbyt dobrze.. :D

      Usuń
  4. Super blog<3 Piszesz świetnie^^
    Karollo mistrzu! Kiedy następny rozdział? Nie mogę się doczekać ;>

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo :) Ale jeszcze raz mówię gdyby nie moja Beta, która robi mi małe korekty tekstu to nie było by tak fajnie :) Następny rozdział pokaże się niebawem :) Pozdrawiam :)

      Usuń
  5. Super blog<3 Piszesz świetnie^^
    Karollo mistrzu! Kiedy następny rozdział? Nie mogę się doczekać ;>

    OdpowiedzUsuń
  6. Fajne :D plus za długie rozdziały :3

    OdpowiedzUsuń