Godzina 6.00, a ja już na nogach - Ach, czego się nie
robi dla przyjaciółki? Ale tak i tak ją uduszę! Szybki prysznic, jest dziś
ciepło – w końcu koniec czerwca, założę, więc jasne dżinsowe szorty, czarną
luźną koszulkę, a na nogi wkładam moje ukochane trampki. Dopakowuję mój kufer z
przyrządami fryzjerskimi oraz prywatną torbę, sprawdzam czy mam wszystkie
dokumenty.
- Dobra w zasadzie, to gdzie, ja mam jechać wiem tylko tyle,
że Spała.Super! – mówię wsiadając do samochodu.
Na stacji benzynowej tankuję do pełna - Jeszcze pewnie
czeka mnie to dziesięć razy. Kupiłam jeszcze pięć batoników i trzy puszki
pepsi - Pan w kasie dziwnie się na mnie patrzył, ale no cóż no trudno. I
znów proszę w myślach, żeby moje BMW E34 odpaliło. Udało się! Włączam muzykę
ostatnio moją ulubioną piosenkę - Daft Punk- Get Lucky. Po drodze
zaliczam trzy stacje benzynowe. Godzina 9.20 docieram bliżej lub dalej miejsca
docelowego, teraz już Monika musi mnie pokierować telefonicznie do celu.
- Halo! – słyszę w słuchawce zaspany głos przyjaciółki.
- Nie no stara nie mów, że jeszcze śpisz? Ja już jestem
prawie na miejscu - odpowiedziałam nieco podirytowana.
- Co tak szybko!? A gdzie jesteś? - wykrzyczała zdziwiona
- Hm.. w Spale, koło musztardowego domu - powiedziałam
rozglądając się wokoło.
- To musisz jechać asfaltową drogą.
- Ale tu wszędzie jest asfalt - roześmiałam się.
- Daj mi piętnaście minut i tam się zjawię - rozłączyła się.
- O kurde, jakie zadupie, co ja tu robię? Dlaczego zawsze
daję się wciągnąć w jakieś gówno? Znając moją kochaną przyjaciółkę, to te
piętnaście minut zamieni się w dwie godziny. To miejsce mnie przeraża - mówiłam
w myślach przeklinając dzień, w którym poznałam Monie.
Po jakimś czasie podjeżdża nieznane mi czarne ogromne auto.
-Zajebiście. Jeszcze mnie wywiozą do lasu i zakopią
żywcem. Suuper! - burknęłam pod nosem.
- Melka! Boże, jak ty wyglądasz jak jakaś małolata, nie
poznałam cię!- wykrzyczała Monika wyskakując z auta.
- O to, ty myślałam, że to jacyś zboczeńcy, którzy chcą mnie
wywieźć do lasu - przytuliłam się do przyjaciółki.
- Też się cieszę, że cię widzę. To furka Bartka, bo moje padło
- powiedziała i odwzajemniła uścisk.
- Brakuje mi ciebie w tym nudnym mieście -rzekłam.
- Dobra, koniec tych czułości. Jak szybko się uwiniesz z chłopakami,
to będziemy miały dużo czasu na ploteczki. A teraz jedź za mną, tylko się nie
przeraź, mam zakaz jechania szybciej niż dwadzieścia na godzinę – powiedziała i
wsiadła do auta
Zrobiłam to samo po odpaleniu silnika w radiu grali „Donatan&Cleo – My Słowianie”,
utwór ten wprowadził mnie w bardzo radosny nastrój. Niestety musiałam
przyciszyć odtwarzacz, bo ktoś próbował się do mnie dodzwonić. Była to pani
Aldona.
- Dzień dobry Amelio. Mam ważną sprawę czy możesz teraz
rozmawiać? - spytała poważnym głosem.
Nie mam, co robić tylko rozmawiać z nią na poważne
tematy!?- pomyślałam.
- Tak, oczywiście mogę. Chwilkę tylko przełączę na głośnik,
bo jestem w samochodzie -powiedziałam.
- Posłuchaj dostałam propozycje od sieci „Lady”. I chyba wiesz, o co chcę cię
zapytać? -rzekła.
- Jeżeli chodzi, o mnie nie jestem zachwycona tą propozycją,
nawet jestem na nie.
- Byłam przygotowana na taką twoją odpowiedź, ale wiesz, że
ja decyduje o ostatecznym losie salonu, ty tylko dałaś pieniądze na małą odnowę
– mruknęła z przekąsem.
- Sto pięćdziesiąt tysięcy złotych to dla pani mało? Zakład
był na skraju bankructwa jak miała pani pięć klientek dziennie, to było bardzo
dobrze, będąc na praktyce nie dostawałam pieniędzy. Gdy dostałam pieniądze od
rodziców na osiemnaste urodziny postanowiłam stworzyć sobie i pani nowe, a
zarazem lepsze miejsce pracy, a teraz mam zostać na lodzie – mówiłam, jak
nakręcona.
- Dobrze nie zbankrutowałam dzięki tobie, ale teraz mam
szansę na unormowanie moich zarobków i pracowania na emeryturę. Proponuję ci
dziesięć tysięcy w zmian za twoją część firmy i oddam ci twoje pieniądze. Gdyby
nie to, że sieć każe mieć jednego właściciela, to dalej byś była
współwłaścicielką salonu, ale pod inną nazwą.
- I pani chce sprzedać się sieci? Prawie trzydzieści lat
pracy na renomę i nazwę salonu pójdzie się, za przeproszeniem jebać! –
warknęłam.
- Hamuj się ze słowami. Daję ci sto sześćdziesiąt tysięcy za
to żebyś wyniosła się z salonu. I to jest moja dobra wola, że proponuję ci
pieniądze, równie dobrze mogę wręczyć tobie wypowiedzenie i się pożegnać. Masz
czas do jutra rana na odpowiedź. Żegnam - rozłączyła się.
Czułam, że w jednej chwili wbił mi ktoś nóż w serce, ten
salon to mój drugi dom albo moje dziecko.
- Ej, co jest wysiadasz czy nie? – krzyczała Monika waląc w
szybę.
- Dobra, z kim tak romansowałaś przez ten telefon, opowiadaj
o nim?- powiedziała całkiem poważnie, gdy wysiadałam z auta.
- To była moja szefowa. Od poniedziałku będę szukała nowej
pracy. Fajny romans, prawda? - rzekłam bez entuzjazmu.
-Ale jak to? Przecież jesteś współwłaścicielką, ona nie może
cię tak po prostu zwolnić - zabłysnęła wiedzą.
-Właśnie, że może, bo daje mi za to pieniądze. Więc poszukam
nowej pracy. Chodźmy już nie chcę o tym rozmawiać – wściekłość wylewała się ze
mnie tonami.
- Jest dziesiąta panowie za godzinę kończą trening. Chodź
napijemy się kawy - zaproponowała
Zgodziłam się, wyjęłam rzeczy z bagażnika i ruszyłyśmy w
stronę pokoju panny Kowal.
Obiekt z zewnątrz wydawał się ogromny miał trzy hale obok
głównego budynku, do którego zmierzałyśmy. Wjechałyśmy windą na trzecie piętro,
pokój Moniki miał numer 111.
- Czuj się jak u siebie w domu -powiedziała otwierając drzwi
do pomieszczenia.
- I tak teraz mieszkasz? Bardzo gustownie urządzone, jak na
koloni, na której byłyśmy jakieś dwanaście lat temu - zażartowałam i obie
zaczęłyśmy się śmiać.
- Mój pokój jest mało ważny, powiedz mi lepiej jak twoje
sprawy sercowe się mają? - wkroczyła na niezręczny temat.
-Moje sprawy sercowe mają się nijak, właściwie ich nie ma -
odpowiedziałam krótko i zwięźle.
-Ale jak to od pięciu czy sześciu lat nie masz kontaktu z
facetami? - dalej ciągnęła temat.
-Tak minęło już pięć lat odkąd przyłapałam tego dupka, po
pięciu latach związku jak obracał moją koleżankę w jego łóżku. I dalej nie
umiem poukładać sobie życia. Niby jest dobrze, bo nie mam czasu o tym myśleć, ale
wiesz, że jest mi ciężko. Boję się znów w coś angażować żeby nie bolało -
powiedziałam, po czym rozpłakałam się. Monika była jedną z niewielu osób, z
którą byłam bardzo szczera. Moja przyjaciółka jak zawsze w takich sytuacjach
milkła, i tylko przytulała mnie, dając się wypłakać bez zbędnych pocieszeń. Gdy
już się wypłakałam do łazienki, aby przywrócić się do stanu normalnego.
- Ciekawe czyja ta trupiasta beemka – rzuciłam pytaniem, w
między czasie ktoś wpadł do pomieszczenia. Był to Kłos, a za nim wszedł Kurek,
chłopak Moni.
-Trupiasta powiadasz? Ale, pod jakim względem? –
powiedziałam, a jego twarz przybrała dziwny wygląd.
-Czy chcesz powiedzieć, że to twoje auto? – spytał.
-Jeżeli chodzi ci o kiedyś pięknie czerwone, a teraz nieco
wypłowiałe BMW Kombi? To i owszem jest moje - odpowiedziałam.
-Melka poznaj Karola. Miałam dokładnie takie samo
przywitanie jak ty. I przyzwyczaj się oni wchodzą bez pukania – poinformowała mnie
Monika.
- Cześć, Amelia
jestem. Będę dziś twoją i twoich kolegów fryzjerką - przedstawiłam się.
-Karol pomóż mi zebrać chłopaków do konferencyjnej -
powiedział Bartek i obaj wyszli.
-Mel możesz się szykować na najwybredniejszych klientów w
twojej karierze - zażartowała Kowal.
- Spokojnie jestem na to gotowa. Jak któryś zechce ombre
albo byleage to da się zrobić - obie zaczęłyśmy się śmiać.
- Chłopaki już czekają. Ostrzegam nie są zachwyceni - rzekł
Bartek przez drzwi i poszedł dalej.
Wzięłam swój kuferek, przejrzałam się w lustrze, oczy miałam
jeszcze lekko opuchnięte od płaczu, ale ogólnie nie wyglądałam tak źle.
- Prowadź - rzekłam
do przyjaciółki.
Beta: Hangon
Hahaha! Kłos mistrz stwierdzeń.
OdpowiedzUsuńDobrze, ze tym autem przyjechala kolezanka a nie jak myslala Amelka jacys zboczency. :D
Dorobi sie na nowe auto i bedzie git. Kto wie moze kupi za oddane piniadze od szefowej?
Ciekawa jestem dalszych losow.
Pozdrawiam
Jeszcze będzie nie jeden epizod z Kłosem :) Ja również pozdrawiam :)
UsuńKłos mistrz ;)
OdpowiedzUsuńCieszę się że Kłos przypadł do gustu :)
UsuńKłosiu! Jak miło. Choć wolę Bartmana. <3
OdpowiedzUsuńCzekam na dalsze rozdziały i dziękuję za powiadomienie. :)
Nie ma sprawy :) Bartman też miał swój epizod :)
UsuńŻeby nie było.. beta też się wypowie!
OdpowiedzUsuńGdy poprawiałam tę część, nie spodziewałam się tam wzmianki o tym musztardowym domku i asfaltowej drodze - Nasza rozmowa przez telefon. Było śmiesznie! :D
Okej omińmy to.. pitu, pitu chce wreszcie przeczytać pierwsze spotkanie Amelki i Wojtka! A potem się zacznie.. A ja czekam na swój udział tutaj!
Ściskam.
Zaraz się dowiesz co jak przebiega ich pierwsze spotkanie :) Musiałam dodać tą rozmowę :) Wiem że już nie możesz się doczekać na swoją scenę :) ale dajmy im czas :*
UsuńZnasz mnie zbyt dobrze.. :D
Usuń:>
OdpowiedzUsuńOL.
UsuńSuper blog<3 Piszesz świetnie^^
OdpowiedzUsuńKarollo mistrzu! Kiedy następny rozdział? Nie mogę się doczekać ;>
Dziękuję bardzo :) Ale jeszcze raz mówię gdyby nie moja Beta, która robi mi małe korekty tekstu to nie było by tak fajnie :) Następny rozdział pokaże się niebawem :) Pozdrawiam :)
UsuńSuper blog<3 Piszesz świetnie^^
OdpowiedzUsuńKarollo mistrzu! Kiedy następny rozdział? Nie mogę się doczekać ;>
Fajne :D plus za długie rozdziały :3
OdpowiedzUsuń