Oczami Wojtka:
- Ty Włodi, co cię tak długo nie było? – zapytał Andrzej,
gdy wchodziłem do pokoju.
- Pani Fryzjer chyba wpadła ci w oko, co stary? – Karol też
musiał coś dopowiedzieć.
- Amelia ładna jest, ale wiesz, że ja nie lecę na wszystko,
co się rusza - odpowiedziałem, siadając na łóżko.
Brunetka o dużych brązowych oczach, czarującym uśmiechu
uśmiechu jest moim ideałem, ale z tego,
co widzę, to Amelia ma chyba wysoko postawioną poprzeczkę. Zadziwiająco potrafi
operować swym językiem w postaci ciętej riposty.
- Chłopaki mamy teraz trening zamiast jutro rano, za
piętnaście minut na Sali - z rozmyślań wybił mnie Winiar.
- Zaraz będziemy!- ja, Wrona i Kłos odpowiedzieliśmy
jednogłośnie.
- Super, to impreza do białego rana! - rozweselił się Karol.
Zabraliśmy rzeczy na trening i poszliśmy na salę.
W tym samym czasie pokój Moniki:
- Wiesz, co? – zagadnęłam. - Normalnie cię zabiję! –
powiedziałam do przyjaciółki kierując w nią udawany pistolet.
- Samotność ci nie służy kochana. Robisz się już starą panną
- Monika potrafiła powiedzieć to, że potrzebuję chłopaka na wiele sposobów.
- Moniś, trener cię wzywa do siebie. A, i impreza trochę
później, bo mamy przełożony trening- prawie, że krzyczał Bartek wchodząc do
pokoju.
- Melka jeszcze trochę i pogadamy zabijesz mnie czy coś,
poczekaj tutaj, praca wzywa.
- Dobra, dobra leć! – powiedziałam, machając ręką.
- Moniś? Serio? Przecież ona nienawidzi jak ktoś tak do
niej mówi – pomyślałam.
Postanowiłam, że wygodnie poczekam na przyjaciółkę i
wygodnie usadowiłam się na jej łóżku.
- Jeszcze trochę czasu minie zanim mnie ukatrupisz. Muszę
teraz zabrać się za rezerwację hoteli, autobusów i innych rzeczy. Jak chcesz to
zostań w pokoju, a jak nie to zaprowadzę cię na trening? - rzekła panna Kowal.
- Pójdę na trening, bo tu zaraz się zanudzę z nudów –
powiedziałam lekko się uśmiechając.
Wojtek:
Trenera jeszcze nie było, każdy z nas korzystał i leżał na
podłodze w Sali i odpoczywał. Gdy otworzyły się drzwi zerwaliśmy się na równe
nogi.
- Spokojnie to tylko, ja przyprowadzam wam widza i spadam -
krzyczała Monika nawet nie wchodząc.
Widzem była
Amelka. Chyba było jej nie po nosie, że musiała z nami siedzieć.
- Amelka może
pograsz z nami? - spytał się Karol.
- Jak bym umiała to bym chętnie pograła, ale jestem łamagą,
więc nie – wzruszyła szczupłymi ramionami. -
Ale dziękuję za propozycję - odpowiedziała uśmiechając się siadając na
ławeczce.
Chwilę później zaczął się trening, jak zwykle pięćdziesiąt kółek,
a że zaczęliśmy marudzić to doszło jeszcze dziesięciu, potem rozciąganie.
Złapałem kontakt wzrokowy z naszym widzem oboje się popatrzyliśmy na siebie, a
ona odwzajemniła to uśmiechem, i zaczęła słuchać muzyki przez słuchawki.
- Włodi nie gap się tak na nią, bo przestraszysz dziewczynę
– zażartował Karol, szturchając mnie w ramię.
Trener podzielił nas na dwa zespoły. Ja byłem z Kurkiem,
Kłosem, Pitem, Wlazłym i Zatorskim. A w drużynie przeciwnej był Winiar, Kubiak,
Wrona, Możdżonek, Bartman i Ignaczak. Każdy miał dziś ćwiczyć zagrywkę i
przyjęcie. Kilka razy spojrzałem na Amelię, siedziała z słuchawkami na uszach
nie interesując się otaczającym ją światem.
Amelia:
Siedziałam na tym
treningu i biłam się z myślami dotyczącymi salonu. Co chwilę spoglądałam na
chłopaków, a raczej chłopaka. Po prostu
na Wojtka. Uważałam, że nie szło im to granie, ale ja się nie znałam? Dalej
myślałam o swoim salonie za niedługo już nie będzie chyba należał do mnie. Nie
wiedziałam czy jak wezmę te pieniądze to będzie dobry wybór, potrzebowałam
jakiegoś znaku z nieba, że podejmuję słuszną decyzję.
Siedziałam oderwana
od tego, co się tam działo, ale nagle świsnęło mi coś obok nosa z taką
prędkością, że spadłam z ławki, doszło do mnie, co się stało dopiero, gdy
usłyszałam śmiechy chłopaków.
- Trzeba było się
tak nie wyłączać to byś się nie przestraszyła - powiedział Żartowniś, pomagając
mi wstać, gdy reszta tarzała się ze śmiechu.
- Tak zwalcie wszystko na biedną zamyśloną
dziewczynę – powiedziałam udając
obrażoną.
- Dobra, przepraszam – podniósł ręce do góry
Winiar w geście poddania.
- Pozwolicie, że
już nie będę ryzykowała życia i wyjdę na dwór? – mówiłam wychodząc z Sali.
Wyszłam i usiadłam na ławkę.
- To był znak, już wiem zadzwonię do pani
Aldony – pomyślałam i od razu wykręciłam numer do niej.
- Dzień dobry może Pani rozmawiać? - rzekłam
do telefonu.
- Mogę, ale mów szybko.
- W poniedziałek
proszę przygotować papiery i pieniądze przyjadę podpiszę to, co trzeba zabiorę
swoje rzeczy i to wszystko.
- O nie wiedziałam,
że tak szybko podejmiesz decyzję. Ale dobrze dziękuję za informację w takim
razie do poniedziałku.
- Do poniedziałku - rozłączyłam się, a
chłopaki właśnie skończyli trening i wyszli z hali.
- To, co panowie
IMPREZKA za niedługo? - darł się Karol Kłos wychodząc. – O, a ty Amelko też
jesteś oczywiście zaproszona - przypomniało się mu, gdy mnie zobaczył.
-Dzięki, skorzystam
z zaproszenia - uśmiechnęłam się do niego i postanowiłam dalej posiedzieć na
świeżym powietrzu.
- Melka już możemy pogadać – krzyczała Monika.
- Zdecydowałam, że
biorę pieniądze i odchodzę z salonu – poinformowałam ją, kiedy siadała obok
mnie.
Westchnęła.
- I dobrze,
widocznie tak miało być – skwitowała. - Słuchaj, trzeba pojechać na jakieś zakupy na
imprezę. Bo z tego, co wiem to chłopaki mają to, czego nie lubimy.
- Czyli piwo? – przerwałam jej.
- Tak. Chodź do pokoju lekko się ogarniemy,
wezmę auto od Bartka i pojedziemy.
- O nie! Pojedziemy
moim, bo autem Kurka zajmie nam to wieczność, bo boisz się nim jeździć -
uśmiechnęłam się do przyjaciółki i poszłyśmy w stronę pokoju.
Wojtek:
- Czy wiecie, że
Britney Spears wraca na rynek muzyczny? - mówił Karollo wchodzący, czytając
jakąś gazetę.
- Znów zabrałeś
Monice jej ulubione pisemko?- popatrzył. - Znów się wścieknie – pokręcił głową
Wrona.
- Daj pooglądam
sobie póki nie zniknie gdzieś w czasoprzestrzeni tego obiektu –powiedziałem do Kłosa. Zacząłem przeglądać
czasopismo nie było w nim nic ciekawego, plotki, damskie ciuchy, makijaż.
Ale nudna ta gazeta
wszędzie ubrania makijaż i ubrania, zaraz, zaraz ta dziewczyna wydaję mi się
znajoma - zapaliła mi się lampka w głowie.
- Albo mam zwidy
albo kupię sobie okulary. Widzę tu Amelię! – podniosłem głos do chłopaków.
- Gdzie?
Pokaż! - Karol od razu zareagował. – Nie tu to nie ona, ale tu tak.
- Nie no gdzie
przecież ona ma ciemne włosy. A ta ma tutaj jasne.- zacząłem się kłócić z
Kłosem.
- Wiesz, co może
chodźmy się jej spytać, bo ja mówię ci, że tu jest ona a nie tu - zaczął
przeglądać kartki. I wyszedł z pokoju a ja za nim
- Daleko nie musimy iść, mówię ci, że to nie
ona. Jak już, to dalej jest ona - mówił Wojtek.
-Amelko jest
sprawa. Czy ty jesteś na tym zdjęciu? – spytał Karollo, przykładając na
wysokości jej twarzy gazetę, tak jakby porównywał rzeczywistość z fotografią.
- Nowy numer Glamour.
- No już wszystko
jasne tu jest moja gazeta - przerwała Monika, Amelii zabijając ją i nas
wzrokiem.
Amelia:
No dzięki chłopaki
mogłam jej sama powiedzieć, że miałam sesję do Glamour jej ulubionej gazety, a
teraz będę miała kazanie - pomyślałam.
- Takim drobnym
druczkiem pisze imię i nazwisko modelki. Możecie je przeczytać.- uśmiechnęłam
się do chłopaków
- Daj - zabrał
gazetę Wojtek Karolowi.- Fotograf Józef Kowalski, stylizacja Katarzyna Muller,
Modelka - Amelia Nowak - czytał Wojtek. - Ha,
mówiłem, że to ty tutaj jesteś! – powiedział szczęśliwy do mnie.
- I miałeś rację, mam całą jedną stronę w gazecie - mówiłam.
- Dobra chodź, bo
nam sklep zamkną - powiedziała Monika idąc w stronę auta. A ja szłam za nią.-
Mogłaś się pochwalić przez telefon, chociaż, że miałaś sesję do mojej ulubionej
gazety to bym wykupiła cały nakład - gadała wchodząc do auta.
- Nie wiedziałam,
że będzie tak szybko będzie ten numer. Nie obrażaj się na mnie. I mów gdzie mam
jechać.
- Nie obrażę się jak dostane autograf -
powiedziała śmiejąc się.- Yyy.. jedź prosto.
Droga do sklepu zajęła nam pięć minut.
-To, co kupujemy sobie jakieś dobre wino?-
spytałam.
- Jestem za i jeszcze kupmy chłopakom dwa
sześciooopaki – wyszczerzyła się.
- I dużo chipsów, i
coś w tym stylu - chodziłam po sklepie pakując paczki z chrupkami, paluszkami
do koszka. A Monika wybierała alkohol.
- Weźmiemy im
Lecha, bo jest w opakowaniu, a dla nas jedno białe drugie czerwone wino
- Ale tylko słodkie
- przerwałam jej- To jest dobre - pokazałam jej butelkę z trunkiem.
- Okej, to już mamy
wszytko idziemy płacić - uśmiechnęła się do mnie.
- Już wiem, co
znaczy ten uśmiech, ty dajesz kasę ja płacę.
- Tak - przerwała
mi. - Jak za małolata.
I zaczęłyśmy
rozpakowywać na taśmę swoje zakupy.
- Dzień dobry -
powiedziałam, gdy nadeszła moja kolej kupowania.
- Dzień dobry, a
dowodzik jest? – zapytał kasjer szalenie rozbawiając mnie tym.
- Niestety nie ma -
spojrzałam na Monikę ona musiała wyjść ze sklepu żeby nie wybuchnąć śmiechem
- To teraz kupisz
tylko chrupki i tą resztę, a po alkohol przyjdziesz jak będziesz miała dowód -
pan sprzedawca mówił bardzo surowo.
- To ja jednak
znalazłam ten dowód - podałam kawałek plastiku, który wyjęłam z portfela i
podałam pracownikowi.
- Bardzo zabawne -
bąknął pod nosem, skasował produkty ja zapłaciłam i wyszłam.
- Nie wierzę, że
dalej to robisz. Znam ten numer odkąd mamy dowody - mówiła Monika powstrzymując
śmiech.
- A ja nie wierzę,
że dalej pytają mnie o dowód. Na prawdę nie wyglądam, na dwadzieścia trzy lata?
Zapakowałyśmy
zakupy na tylnie siedzenie, bo niestety bagażnik zamknął się w sobie i nie chciał
się otworzyć,
- Mamy półtorej
godziny do imprezy. Więc ruszamy ogarniać się - oznajmiła patrząc na zegarek..
- Dobrze szefowo! -
powiedziałam.
Przyjechałyśmy na
miejsce zabrałyśmy produkty i ruszyłyśmy w stronę jej pokoju. Szykować się na
party.